Na popularnym portalu szczerze wyznaje, że nie uprawia seksu z kobietami za pieniądze. Ale to jeszcze nic. W swoich wynurzeniach brnie dalej, pisząc: "Poza tym swojego małego kazia bardzo szanuję - bo na śmietniku go przecież nie znalazłem :-)". Bełchatowski samorząd nie posiada się z oburzenia, ale Suchcickiemu nie może zakazać korzystania z internetu.
Suchcicki rozwiódł się w 2007 roku. Była żona założyła mu sprawę o znęcanie się. Sąd umorzył jednak tę sprawę, bo oboje sami zawarli ugodę. Z informacji, jakie radny umieścił na portalu randkowym, wynika, że szuka kobiety. Wyznał, że szuka dziewczyny, z którą mógłby chodzić np. na dyskoteki. Opisując się na portalu randkowym nieco się odmłodził. Podał, że ma 40 lat, choć w rzeczywistości ma 46.
Porównuje się m.in. do narkotyku, który "uzależnia od pierwszego razu". Szuka idealnej partnerki, ale ostrzega amatorki łatwych znajomości: " (...) UWAGA ! ! ! Panie szukające faceta z grubym portfelem lub sponsora za usługi seksualne nie piszcie, bo stawiacie mnie w niezręcznej sytuacji. Nie uprawiam sexu za kasę i nie potrafię się kochać bez uczucia. Poza tym swojego małego kazia bardzo szanuję - bo na śmietniku go przecież nie znalazłem :-)".
Suchcicki zapytany, czy takie wyznania przystoją radnemu, po dłuższym namyśle przyznał, że to jego wpis, ale uciął dalsze pytania. - Nie porozmawiamy na ten temat - stwierdził.
Włodzimierz Kuliński, szef bełchatowskiego samorządu, łamie ręce nad szczerością radnego. - To po prostu żenada - mówi Kuliński. - Radnemu, ojcu trójki dzieci, które składają z nim kwiaty na patriotycznych uroczystościach, czegoś takiego zwyczajnie nie wypada.
Marcin Darda
więcej w POLSKA Dziennik Łódzki