- To było niesamowite przeżycie i wieczór wypełniony magią. Jest to jedno z tych wspomnień, które będziemy nosić w sobie do końca. Muzykę polecam każdemu poszukującemu jakiejś pasji w życiu - opowiada.
- Zaskoczyli mnie swoją punktualnością, a zanim pojawili się na scenie przez stadion przeszła fala meksykańska. Podczas występu Bono delektował się muzyczną "chwilą", w momentach przestoju przyglądał się słuchaczom, modlił na scenie, zaskoczył też prośbą o stworzenie na ziemi drogi mlecznej przy pomocy włączonych telefonów. Efektem było rozgwieżdżone niebo na ziemi i ogromne zadowolenie wokalisty okazywane polskimi gestami, podkreślającymi więź polsko-irlandzką. Przez cały koncert na scenie powiewała flaga Solidarności. Fani powtórzyli i dopracowali motyw ubarwienia stadionu na biało-czerwono. Z kolei jednemu z członków grupy obchodzącemu w tym dniu urodziny, odśpiewali "happy birthday" - wspomina ze wzruszeniem Sylwia.