- W 1997 roku prowadziłem warsztaty gitarowe w Zakrzewie. Zaprosiłem klasę gitarową, siedemnaście osób, abyśmy razem zagrali jeden utwór. Było to Hey Joe, wyszło pięknie. Właśnie stąd wziął się pomysł. Może nie od razu było tak, że widziałem tysiące gitar na Rynku we Wrocławiu, ale z pewnością coś zakiełkowało, że można praktycznie bez próby zagrać dobrze i energetycznie utwór. To jest coś! To jest jakość, którą chcemy kontynuować i tak gramy od 13 lat.Jest pięknie za każdym razem, niezależnie od wyniku. Nie gramy po to, żeby zrobić jakiś wynik, tylko żeby dobrze się razem czuć i tak jest. To jest taka wartość tej imprezy, że uczestnicy są jednocześnie wykonawcami i świetnie się bawią. W tym roku mieliśmy rewelacyjne gwiazdy. Nigel Kennedy, wybitny światowej klasy skrzypek, zarówno klasyczny jak i jazzowy i rockowy. Gra Hendrixa od wielu lat. Swoje umiejętności zaprezentował w Hali Stulecia. Poza tym grupa Nazareth, Ira, Malina Moye. Również polskie gwiazdy, czyli Wojtek Hoffmann z Turbo, Krzysztof Misiak - mówi Leszek Cichoński, pomysłodawca i organizator festiwalu.
Od kilku lat na Gitarowy Rekord Guinnessa przyjeżdżają także mieszkańcy Piotrkowa. Pan Piotr Stasio wraz synami od kilku lat regularnie przyjeżdżają do Wrocławia, aby wraz z tysiącami innych gitarzystów wykonać "Hey Joe", utwór legendarnego gitarzysty Jimmy'ego Hendrix'a. - Fajna atmosfera, znakomici ludzie. Tak naprawdę spotkanie gitarzystów, o różnym stopniu zaawansowania, raz do roku. Chętnie tutaj wracam. Na gitarze gram już od dawna, jednak o festiwalu dowiedzieliśmy się kilka lat temu. Znaleźliśmy informacje w internecie na ten temat i wspólnie z synami postanowiliśmy spróbować i pojechać. Od pięciu lat przyjeżdżamy co roku - mówi Piotr Stasio, uczestnik z Piotrkowa. - Dużo ludzi, których łączy gitara, mamy wspólną pasję. Warto przyjechać i spróbować samemu. Jestem przekonany, że każdy, kto poczuje ten klimat, będzie tutaj regularnie powracać. Zagrać wspólnie w kilka tysięcy osób to jest najważniejsze w tej imprezie. Prawdziwe święto gitary we Wrocławiu - dodaje Kamil Stasio, syn pana Piotra.
- Wystarczy znajomość kilku akordów, aby móc brać udział w próbie pobicia rekordu Guinnessa. To duże przeżycie dla wszystkich, zarówno dla uczestników, jak i dla nas na scenie. Przypomnę także, że Steve Vai, który był rok temu, był zachwycony tą imprezą. Podobnie Nigel Kennedy. Wszyscy, którzy przyjeżdżają do Wrocławia są pod ogromnym wrażeniem i przeżywają to bardzo - mówi Leszek Cichoński.
Paweł Kwiatkowski