W sprawie ponad stu starszych osób, z Włodzimierzem Rochalą, prezesem spółdzielni spotkał się Marek Krawczyński, pełnomocnik prezydenta ds. pomocy społecznej.
- Uzgodniliśmy, że konieczne jest zebranie z mieszkańcami Domu Seniora i wspólne omówienie sytuacji - relacjonuje Krawczyński. - Seniorzy nie potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji, ale wszystko wyjaśnimy. Ci coraz starsi i coraz mniej sprawni ludzie nie są bez pomocy. Muszą jednak wiedzieć, że na korzystanie z usług dziennego domu muszą mieć skierowanie z MOPR.
We wtorek odbędzie się spotkanie z mieszkańcami Domu Seniora, na którym swoją obecność zapowiedział prezydent Krzysztof Chojniak.
- Szuka rozwiązań i na spotkaniu zaproponuje coś konkretnego, mamy też nadzieję, że będzie prezes spółdzielni - dodaje Krawczyński.
Rochala deklaruje, że nie ma problemu, by wykonać podjazdy do klatek: - Podłogi też będą nowe, na dwóch piętrach już się z tym uporaliśmy.
Sytuacja mieszkańców Do-mu Seniora uległa drastycznej zmianie, gdy Dzienny Dom Pomocy Społecznej zaczął porządkować zakres swojej działalności. Zgodnie ze zmienionymi zapisami ustawy o pomocy społecznej, stał się dzienną placówką, zamykaną o godz. 15.30. Przez to mieszkańcy dwóch bloków stanowiących Dom Seniora czują się odcięci, bo dzienny dom jest łącznikiem między blokami. Nie mogą też już korzystać na miejscu z usług lekarza i pielęgniarki. O sprawie pisaliśmy w ostatnim wydaniu "7 Dni".
Sprawą zainteresował się też wydział polityki społecznej Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. - Analizujemy problem i niewykluczone, że wystąpimy z pismem, by ci ludzie nie zostali pozostawieni sami sobie - mówi Izabela Błoch z wydziału.
Aleksandra Tyczyńska Polska Dziennik Łódzki