Z prowadzącym sobotnią imprezę w Focus Mall rozmawiali dziennikarze Strefy FM i "Tygodnia Trybunalskiego".
Na początek chcemy zapytać o Pana słynny już materiał o hejterach. Skąd taki pomysł?
- Jak wchodzisz na stronę główną jakiegoś portalu i widzisz swojego ryja z jakimś podpisem, to głupio nie wejść. Komentarze są na dole, więc jak lecisz, to po całości. Natknąłem się na bardzo „eleganckie” wpisy. Wybrałem co fajniejsze, te w których jestem parówą, gejem, pedałem, Żydem i mój stary – wiadomo – tak samo. Stwierdziłem, że to będzie fajne, jak przeczytam to publicznie. W Stanach jest to popularne, tam gwiazdy wielkiego kalibru, typu Tom Cruise, czytają w jednym z „tonight show” najgorsze ścieki na swój temat i robią to w bardzo elegancki sposób, z piękną artykulacją itd. Ja postanowiłem wejść w ten nurt.
W Internecie znaleźliśmy informację, że podczas rozdania Wiktorów zrobił Pan tzw. coming out dotyczący swojej orientacji seksualnej.
To było 1 kwietnia. Wydawczyni przyszła do mnie i powiedziała, że musimy zrobić coś śmiesznego na 1 kwietnia. Wiadomo, że poranek w Dzień Dobry TVN rządzi się swoimi prawami, jest tam taka część o życiu celebrytów, gwiazd itd. Powiedziała, że musi mieć coś śmiesznego i wymyśliła, że ja jestem parą z Anną Wendzikowską. Pomyślałem sobie, że takie to śmieszne jak... Słaby ten żarcik trochę mi się wydał. Akurat stał obok mnie Paweł – operator. Powiedziałem, że mam lepszy pomysł. Dawajcie, zrobimy foty, jak Paweł mnie czesze i że nie wiadomo, o co chodzi, ale że może jesteśmy gejami. Ja nic do gejów nie mam, więc zrobiliśmy taki numer. Zrobiła się z tego afera, zupełnie niepotrzebnie, bo naprawdę nie chcieliśmy nikogo urazić. Dostałem bardzo dużo wiadomości na moim fanpage'u, gdzie geje pisali, że bardzo się cieszą, że nie spodziewali się, ale jest im tak miło, że teraz będą mogli mnie poznać bliżej. Potem, jak już się przyznaliśmy do tego, że to był żart, to z kolei znowu dostałem kilkanaście wiadomości, że... szkoda. To było przesympatyczne, bo nigdy nie podejrzewałem, że mogę być w typie geja. Kolega mi kiedyś powiedział, że ja nigdy nie będę w typie geja, bo jestem taki... nie najpiękniejszy, a tu się okazało, że mogę być i to jest szalenie miłe.
W tym zawodzie trzeba mieć twardy tyłek, prawda?
Trzeba mieć po prostu jaja i to nie takie jak ma Conchita Wurst.
Teraz jest Pan znany głównie z TV, ale przecież od dawna pracuje Pan w radiu?
Zaczynałem karierę w radiu, a właściwie w gazetach, bo pracowałem w „Super Ekspresie”, w „Newsweeku”, w "Życiu Warszawy”. Stwierdziłem, że pisanie już mi nie wystarcza, że trochę się już duszę za biurkiem, za klawiaturą i za telefonem. Stwierdziłem, że teraz czas na radio. Trafiłem do radiowej Trójki...
Co było dalej? Pełny wywiad niebawem na antenie Strefy FM.