Sprawa pojawiła się na obradach nie po raz pierwszy. A wszystko zaczęło się od przeznaczonej do sprzedaży działki w Kozierogach. Dyskusja na temat, czy jest to nieruchomość zabudowana, czy też nie, podzieliła radnych (pisaliśmy o tym szeroko w 37 numerze “Tygodnia Trybunalskiego”). Skutek dyskusji był taki, że grupa radnych (Wiesław Odrzywół, Józef Plich, Barbara Torchalska i Joanna Sala) złożyła wniosek o odwołanie przewodniczącej Rady Gminy Marii Głowackiej w związku z wprowadzeniem Rady w błąd. Podczas następnej sesji wniosku nie udało się jednak wprowadzić do porządku obrad, a na kolejną sesję niezadowoleni radni przygotowali już nieco inny wniosek – rozszerzony o zarzut niezgodnego ze statutem gminy prowadzenia obrad sesji.
To właśnie ten wniosek głosowany był podczas sesji 16 października. Ale nim do tego doszło, raz jeszcze rozgorzała ostra dyskusja.
Sama przewodnicząca określiła wniosek jako krzywdzący i niesłuszny. – Jeśli popełniłam jakiś błąd w prowadzeniu sesji, to stać mnie na to, żeby publicznie powiedzieć przepraszam. Ale w dużym stopniu wy, wnioskujący radni, przyczyniacie się do tego. Jeśli wchodzicie sobie w słowo, przeszkadzacie, to ja nie jestem tego w stanie opanować. I absolutnie nie czuję się winna, że kogokolwiek wprowadziłam w błąd – mówiła Maria Głowacka.
W przeprosiny nie bardzo uwierzyli składający wniosek, tym bardziej że w związku z jego treścią (po wniosku pani przewodniczącej z kolei) trafili do prokuratury i musieli tłumaczyć się na policji. – Kto komu ubliżył, proszę się zastanowić – mówił na sesji radny Józef Plich.
- Pani przewodnicząca nas tu publicznie przeprasza, nam nie dała tej szansy. Po prostu podała nas do prokuratury. Byliśmy jak przestępcy przesłuchiwani – mówiła z kolei radna Joanna Sala i w uzasadnieniu wniosku o odwołanie cytowała m.in. że przewodniczący ma organizować pracę rady. – Pani Głowacka łamie zasady, jakie ciążą na przewodniczącym. Nie dyscyplinuje radnych, pracujemy niezgodnie ze statutem gminy, pozwala na prowadzenie posiedzeń wójtowi – władzy wykonawczej, dopuszcza do zakłócania porządku obrad, doprowadzając do dyskusji w trakcie głosowania. Nie zamyka dyskusji. (...) Nie czuwa nad prawidłowością przebiegu legislacyjnego przy podejmowaniu uchwał.
Argumentów za odwołaniem przywołano wiele. Ale nie brakowało także tych, którzy mieli zupełnie inne zdanie.
Żeby bronić przewodniczącej Rady Gminy Marii Głowackiej, na sesję przybyła spora grupa kobiet – przedstawicielek kół gospodyń wiejskich, sołtysów, stowarzyszeń.
- Uważam, że zastrzeżenia, które państwo wnieśli odnośnie samej przewodniczącej, są naprawdę niezasadne. To muszą być naprawdę poważne przestępstwa, żeby odwoływać człowieka. Sprawa działki została wyjaśniona i nie widzę powodu, żeby do tego wracać – broniła przewodniczącej Krystyna Szulc z zespołu Pasjonatki, podkreślając jednocześnie inne zasługi Marii Głowackiej. – Jest wspaniałym człowiekiem, wrażliwym na krzywdę ludzką, wspaniałym organizatorem.
W podobnym tonie wypowiedziało się jeszcze kilka przybyłych osób.
- Przysłuchując się temu wszystkiemu z boku (bo na sesji i na komisjach jesteśmy tylko gośćmi), uważam, ze wytoczono armatę do zabicia muchy – dodał skarbnik Wiesław Jagiełło. – Jesteśmy ludźmi dorosłymi i nie oczekujmy od pani przewodniczącej, że będzie nas wychowywać. Ludzie, którzy dzisiaj przyszli na sesję, widzą, jak ten obraz wygląda. Trudno od pani Marii wymagać żelaznej dyscypliny, bo to od nas samych zależy, jak my się tutaj zachowujemy.
Wreszcie przyszedł czas na głosowanie wniosku o odwołanie przewodniczącej, dodajmy głosowanie tajne. Wzięło w nim udział 15 radnych. Po podliczeniu głosów okazało się, że 7 radnych było za, 7 przeciw, 1 głos okazał się nieważny. Tym samy przewodnicząca pozostała na swoim stanowisku.
Anna Wiktorowicz