- O godz. 9.15 pociąg towarowy, który wjeżdżał do stacji Baby od strony Piotrkowa, zatrzymał się. Maszynista zgłosił wątpliwości, co do prawidłowości działania semafora, odmówił dalszej jazdy, zatrzymał pociąg. Ze względu na prace remontowe, mieliśmy czynny tylko jeden tor, na którym zatrzymał się pociąg - przedstawiał przebieg zdarzeń Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy Polskich Linii Kolejowych.
- Na możliwość przejechania zablokowanym odcinkiem oczekuje co najmniej osiem pociągów pasażerskich. Trwają czynności komisji. Przedstawiciel przewoźnika przyjechał dopiero ok. godz. 11.00. W tej chwili komisja jeszcze sprawdza, co działo się w lokomotywie, co działo się na nastawni, jakie były decyzje wszystkich osób, które w tym brały udział. Myślę, że potrwa to nie dłużej niż jeszcze kilkanaście minut - mówił ok. godz. 12.00 rzecznik PLK.
Łańcucki zapewnia, że nie było bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia kogokolwiek. Maszynista zgłosił wątpliwości co do prawidłowości wskazań semafora. - Oczywiście mógł takie uwagi zgłosić. Mógł również zjechać z tego szlaku, ale nie skorzystał z tej możliwości i zażądał przybycia na miejsce komisji - dodaje rzecznik.
Jej zadaniem jest ustalenie, czy urządzenia sterujące ruchem działały prawidłowo. Teraz (ok. godz. 12.45), jak informuje rzecznik, czynności komisji mają się ku końcowi.
Pociągi ruszyły w dalszą trasę około 13.30.
AS
***
- Maszynista nie mógł postąpić inaczej - przekonuje Marek Kraska, przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów w Piotrkowie. - Ostatni semafor blokady samoczynnej pokazywał obraz, którego na wjeździe stacja Baby nie powinno być. Maszynista postąpił dobrze i zatrzymał się przed semaforem i przejazdem kolejowym, żeby nie blokować ruchu kolejowego – dodaje Kraska.