Drastycznie maleją w związku z tym szanse na ratowanie życia chorych ze świeżym zawałem serca, mieszkających w centrum Województwa Łódzkiego.
Najbliższe pracownie kardiologii inwazyjnej zlokalizowane są dopiero w Łodzi, Sieradzu, a od niedawna także w Radomsku - co oznacza znaczne wydłużenie czasu dojazdu do pracowni chorych, głównie z powiatów bełchatowskiego i piotrkowskiego - informują przedstawiciele Centrum Kardiologii. - Oddział istnieje, natomiast rzeczywiście w tym roku nie otrzymał pieniędzy z NFZ. Mimo, że placówka spełnia wszystkie (a nawet wyższe wymogi) określone prawem dla udzielania świadczeń medycznych z zakresu kardiologii inwazyjnej, kontraktu nie dostaliśmy. Oddział będzie funkcjonował, ale zależy nam na tym, żeby NFZ w sposób systemowy zabezpieczył interesy chorych. Żeby pacjenci nie musieli płacić za opiekę. W tej chwili jednak placówka funkcjonuje jeszcze na starych zasadach - mówi Marta Marczak z biura prasowego Polsko-Amerykańskich Klinik Serca.
Marek Chrzanowski, prezydent Bełchatowa, jest zaniepokojony takim obrotem sprawy. - To kolejna zła informacja dla pacjentów. Nie będzie możliwe działanie planowe. Niestety oddział kontraktu nie otrzymał – zdecydowanie się temu sprzeciwiamy, ponieważ centrum powstało dzięki staraniom wielu środowisk. Mam nadzieję, że możliwe będzie chociaż działanie interwencyjne – zaznacza prezydent Bełchatowa.
NFZ twierdzi, że Centrum Kardiologii Inwazyjnej z Bełchatowie nie spełniło warunków formalnych, dlatego kontraktu nie otrzymało. - Szpital wskazał w ofercie wyposażenie tylko jednego stanowiska. Tymczasem powinien zapewnić dostęp do czterech - ze specjalistycznymi aparatami. Szpital ma prawo odwołać się od tej decyzji do prezesa NFZ. Jeżeli prezes podtrzyma naszą decyzję w mocy, wówczas ma jeszcze prawo do odwołania w Naczelnym Sądzie Administracyjnym – informuje Anna Leder, rzecznik łódzkiego NFZ.
Na pewno dobrą wiadomością jest to, że do oddziału nadal przyjmowani będą pacjenci w stanach nagłych, zagrażających życiu.
(Strefa FM)