Były poseł ziemi piotrkowskiej, Stanisław Łyżwiński, posiedzi w areszcie co najmniej do kwietnia przyszłego roku. Sąd Okręgowy w Piotrkowie zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu, uznając to za niezbędne dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania karnego przeciwko Łyżwińskiemu. Były poseł oskarżony w sprawie tzw. seksafery trafił do aresztu pod koniec sierpnia ubiegłego roku.
Wreszcie postanowiła tu przyjść. Bała się, ale dziś strach z niepewności przegrał z chęcią poznania prawdy. Kiedy w okienku powiedziała, że chce zrobić test na HIV, pani po drugiej stronie grzecznie zapytała, czy może najpierw porozmawiać z lekarzem. Takie są procedury. Poszła. A po kilu tygodniach wiedziała już, że teraz będzie musiała zupełnie inaczej żyć.
W piotrkowskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej co roku badania na obecność wirusa HIV robi ponad dwieście osób. Na szczęście niewiele spośród nich słyszy słowa – „jest pan/pani zakażona”.
Choć wakacje dobiegają końca to aura sprzyja kąpielom wodnym. Dla mieszkańców naszego regionu mamy dobrą wiadomość. Ostatnie wyniki badań sanepidu napawają optymizmem miłośników kąpieli i sportów wodnych.
To nie jest dobra informacja dla miłośników kąpieli wodnych. SANEPID opublikował najnowsze wyniki badań kąpielisk z terenu powiatu piotrkowskiego. Można pływać tylko w jednym miejscu.
Piotrkowski SANEPID po raz kolejny zamknął kąpielisko nad Zalewem Sulejowskim w Bronisławowie.
Jeden ze spacerowiczów w lesie przy rzece Wierzejce zostawił taką oto karteczkę a na niej napis: "Posprzątałem, nie śmieć!!"
Lepper wrócił na drogi. Tylko poparcie już nie takie jak kilka lat temu. Około południa w Polichnie na krajowej "ósemce" więcej było dziennikarzy i policjantów niż protestujących.
Dwa kąpieliska w powiecie piotrkowskim nie nadają się do kąpieli: Bronisławów (Zalew Sulejowski, gm. Wolbórz) i Sulejów (rz. Pilica).
Kąpielisko "Wodnik" w Bronisławowie nad Zalewem Sulejowskim jako jedyne nie zostalo dopuszczone przez SANEPID do użytkowania. W wodzie wykryto bakterie z grupy coli.
Kolejny as z rękawa Wandy Łyżwińskiej. Po notatkach o treściach seksualnych, które Łyżwińska przyniosła do sądu kilkanaście dni temu, kolejnym dowodem podważającym wiarygodność głównej pokrzywdzonej w seksaferze ma być zawartość dysku komputera, z którego korzystała Aneta Krawczyk.