Do zdarzenia doszło w nocy z 15 na 16 lipca około godz. 2. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów, taksówka otrzymała wezwanie na ulicę Sulejowską. Do auta wsiadło troje pasażerów (dwie kobiety i mężczyzna). Poprosili o kurs na ul. Wojska Polskiego. Kiedy kierowca zażądał pieniędzy, klienci polecili mu, aby wiózł ich dalej. Gdy taksówkarz odmówił, został zaatakowany przez całą trójkę i pobity. To nie wszystko. W ferworze szarpaniny kierowca (któremu napastnicy zasłonili oczy) zjechał z ulicy i uderzył w słup energetyczny.
Całą sytuację zrelacjonował nam również jeden z taksówkarzy (kolega napadniętego). - Kolega dostał zgłoszenie między 1 a 1.30 w nocy, to był kurs na ulicę Sulejowską. Tam zabrał trzy osoby, dwie dziewczyny i mężczyznę. Pojechali w stronę centrum miasta. W pewnym momencie zaczęli targować się o pieniądze, powiedzieli, że nie zapłacą za kurs. Kierowca stwierdził, że jedzie na Komendę i w tym momencie dziewczyna, która siedziała z tyłu zaczęła go dusić, a mężczyzna, który siedział z prawej strony okładał go pięściami. Nagle wyrwał kluczyki ze stacyjki, kierownica się zablokowała, a samochód zjechał na prawą stronę, uderzył w słup. Całe towarzystwo wyskoczyło z samochodu i uciekło. Kierowca został przewieziony do szpitala. Miał rozciętą głowę przy czole, nie obyło się bez szycia, był dość mocno poobijany.
Sprawcy nie zostali jeszcze zatrzymani.
Jak powiedział nasz rozmówca, do podobnych sytuacji dochodzi niezwykle rzadko. Ostatni przypadek ataku na taksówkarza w Piotrkowie miał miejsce ok 30 lat temu.