Czy zwierzęta mówią w wigilijną noc?

Region Niedziela, 24 grudnia 201717
Czy w wigilijną noc zwierzęta mówią ludzkim głosem? Wielu z nas w to wierzy i w ten wyjątkowy dzień zastanawia się, co takiego usłyszy od swych pupili. Okazuje się jednak, że zwierzęta mówią do nas przez cały czas, tylko w natłoku codziennych zdarzeń tego nie dostrzegamy. O empatii i szacunku do zwierząt, nie tylko od święta rozmawiamy z Pawłem Kowalskim, leśnikiem z Osady Leśnej w Kole.

Ładuję galerię...

Pawle, spotykamy się w Osadzie Leśnej, by przed świętami Bożego Narodzenia zapytać ciebie, człowieka lasu i opiekuna zwierząt, czy zwierzęta mówią ludzkim głosem?

Mówią, nie ludzkim, ale mówią. Zwierzęta mowę werbalną zamieniły na mowę ciała. Jak się im dobrze przyjrzymy, to okaże się, że nie tylko w Wigilię, ale przez cały rok coś do nas mówią, coś chcą nam przekazać. Może w Wigilię człowiek ma więcej czasu i pojawia się refleksja, by posłuchać. Oczywiście zwierzęta porozumiewają się, nawet pszczoły informują jedna drugą, gdzie jest jakiś miododajny kwiat. U nas w osadzie jest taka trochę Arka Noego, bo mamy jelenie, owce, kozy, konie, osła, lisa, puchacze, psy, koty, dziki, wszystkie są razem i musimy bacznie uważać, żeby nie dochodziło między nimi do konfliktów. Oczywiście nie mam tutaj na myśli jakichś krwawych nieporozumień, nie dochodzi u nas do żadnych takich starć, zwierzęta tolerują się, a niektóre ignorują, bo są to różne charaktery. Niemniej pilnujemy, by jakaś grupa społeczna, na przykład koty nie przejęły władzy nad psami i odwrotnie. Zdarza się, że koty zajmują psią budę i psy nie mają gdzie spać, a na dworze łapie mróz, więc trzeba interweniować. I podobnie z psami, jak one zajmą kotom legowiska, trzeba pilnować, by koty jednak miały, gdzie spać. Konie i kozy z kolei rywalizują tylko wtedy, kiedy są karmione. Dlatego przy karmieniu trzeba uważać, by wszyscy o odpowiedniej porze dostali swoje porcje jedzenia, każdy z osobna. Jeśli dostałyby wszystkie razem, wtedy na pewno pokłóciłyby się. Zwierzęta cały czas próbują przekazać ludziom informacje. Człowiek też dobrze czyta mowę ciała, ale, mając inne media wokół siebie, zapomina o tym na co dzień i raczej nie zwraca uwagi na mowę swego ciała. Brakuje nam tej spontaniczności. Jeśli w sposób jak najbardziej naturalny podejdziemy do zwierząt, one wyczują, że po części też jesteśmy zwierzętami i zaczną z nami rozmawiać, jak równy z równym. Ważne jest to, by nie być panem zwierząt. Jeśli traktujemy nasze zwierzę jako partnera, kolegę, wtedy raczej nie ma z nim problemów, nić porozumienia zostanie nawiązana. Tak jak człowiek nie lubi być nadmiernie wykorzystywany, tak samo i zwierzęta. Nie starajmy się robić ze zwierząt podwładnych czy niewolników.

 

Właściciele psów, kotów i innych zwierząt domowych potrafią rozpoznać emocje swoich pupili, a czy ty, jako człowiek lasu, potrafisz rozpoznać emocje dzikich zwierząt?

Tak, te emocje bardzo dobrze u nich widać. Nie mieszkam w Piotrkowie od 1988 roku, to już kawał czasu, można powiedzieć, że „zdziczałem” (śmiech), źle czuję się w mieście, ba nawet gubię się w markecie, natomiast w lesie się nie gubię, nawet w nocy bez latarki dam sobie radę. To moje „zdziczenie”, ten powrót do korzeni sprawia, że potrafię odczytywać mowę ciała dzikich zwierząt. Po dłużej obserwacji, kiedy zapoznamy się ze sposobem poruszania się danego zwierzęcia, układania przez niego pyska, ruchów głowy, bez trudu rozpoznamy kiedy taki jeleń, łania czy dzik jest zadowolony, a kiedy nie, kiedy możemy spodziewać się ataku. Warto podkreślić, że zwierzętom nie chodzi o to, by zrobić nam krzywdę, tylko raczej by nas, jako intruza odgonić. U zwierząt jest tak, że one walczą o byt, zajmując terytoria, próbują pokazać, że na tym terenie to one rządzą. Najlepiej więc sprawdzać, gdzie mają one swój rewir, by nie być takim nieproszonym gościem i nie narazić się na pokaz siły z ich strony. Jelenie i sarny również mogą być dla człowieka niebezpieczne. Sarna w chwili zagrożenia staje na tylnych nogach, czyli cewkach, i przednimi, zwanymi badylami, próbuje kopać. U jelenia te kopnięcia będą zwykle na wysokości naszej twarzy, więc po takim starciu można mieć poważne rany, ponieważ te raciczki są dość ostre. Ale to mówimy o skrajnych przypadkach, zwykle dzikie zwierzęta, te nie oswojone, boją się człowieka i przed nim uciekają. Takie zwierzęta nie atakują ludzi. Atak ze strony zwierzęcia następuje zwykle w dwóch przypadkach: albo jest ranne – postrzelone, potrącone przez samochód lub chore, albo jest to zwierzę oswojone. I w tym drugim przypadku jest to wyjątkowo niebezpieczne. W naszym kraju zabronione jest zabieranie z lasów dzikich zwierząt i trzymanie ich w domach. Ludzie zwykle wypuszczają je później, gdy zaczynają się jakieś kłopoty lub dociera do nich informacja, że to jest karalne, wtedy takie oswojone dzikie zwierzę nie ma naturalnego lęku przed człowiekiem. Spotkanie z takim zwierzęciem może być dla nas nawet śmiertelnie niebezpieczne. Ono atakuje, bo uważa nas za przedstawiciele swojego gatunku, którego próbuje sobie podporządkować. Sarna, jeleń, dzik czy nawet lis oswojony potrafi być dla nas niebezpieczny, ten ostatni zwłaszcza bardzo dotkliwie gryzie.

 

A co powiesz o wilkach? Ostatnio pojawiły się w naszym regionie. Panuje przeświadczenie, że kiedy spotkamy wilka i on na nas patrzy, to znaczy, że szykuje się do ataku.

Nie, absolutnie nie, on słabo widzi i po prostu przygląda się, co mu stanęło na drodze. W okolicach Kłudzic pojawiło się teraz sześć sztuk wilków. O wilku zapomnijmy! Jak zjadł tego Czerwonego Kapturka, to teraz nikt mu nie może darować (śmiech). I wilk stał się tym ściganym. Do wilków nic nie mam. Owszem, można je spotkać także w dzień. Ostatnio koledzy leśnicy ze Spały pokazali mi zdjęcia wilczych szczeniaków, to dowód na, że tam one też żyją, kopią nory i się rozmnażają. A to dobry znak, bo będzie na tym terenie jakaś regulacja zwierząt, których jest naprawdę dużo. Zostaną zmniejszone ilości lisów, borsuków, jenotów, nawet bobrów oraz saren, jeleni i dzików, bo to jest naturalny pokarm tych zwierząt. Niemniej trzeba powiedzieć, że dojdzie raczej do znacznego ograniczenia liczby bobrów, bo wilki lubią polować na bobry. Bóbr jest łatwą zdobyczą i dla wilka oznacza dużo mięsa dobrej jakości. Z doświadczenia wiem, że tam, gdzie pojawia się wilk, tam jakby z automatu dochodzi do uregulowania liczebności bobrów. Oczywiście pod Piotrków wilki nie przyjdą, ale w okolicach Kłudzic czy Lubienia, w Straszowie, Gorzkowicach i wspomnianej Spale pojawiają się. Taka wilcza rodzina zwykle jest od trzech do czterech dni na danym terenie, a potem się przemieszcza. W poprzednie miejsce powraca dopiero za jakiś czas. One mają kilka rewirów, a te z kolei są bardzo rozległe. To tacy czyściciele – wilk jako dość duży drapieżnik nie gardzi nawet potrąconymi na drogach zwierzętami, potrafi zjeść do 10 kg mięsa na raz, później przez kilka dni nie je. Zwykle zjada od 2 do 3 kg mięsa. Podobnie jak ryś, ale rysiów u nas nie spotkamy. Co do wilków, to przygotowujemy się do ich monitoringu i czekamy na śnieg, by je odtropić, to bardzo ciekawa społeczność. Wilk jest zwierzęciem chronionym, więc z naszej strony nic mu nie grozi.

 

Skoro rozmawiamy tuż przed świętami, nie mogę nie zapytać o szopkę bożonarodzeniową u ojców Bernardynów w Piotrkowie. Które zwierzęta tym razem pojadą do żłóbka?

Co roku nasze zwierzęta tam występują, mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie. Tak się złożyło, że jeszcze z braćmi zakonnymi nie domówiliśmy szczegółów (z Pawłem Kowalskim rozmawialiśmy kilka dni przed Wigilią; przyp. aut.), ale koza Herubina już nie może się doczekać wizyty w Piotrkowie (śmiech), bo ona akurat w tej szopce się urodziła. Brat Herubin przyjmował ten poród, stąd jej imię na jego cześć. Tak więc Herubina na spotkanie z wujem chrzestnym jest już gotowa. Oślica Benia też, jej imię to skrót od Bernadetta, to też na cześć braci Bernardynów. No i kucyki – Mela i Piorun, one też pojadą, podobnie jak i nasze owieczki, czyli ekipa jak co roku będzie mocna. Zwierzęta są przygotowane, „wymiętolone” przez wszystkie dzieciaki w ostatnich miesiącach odwiedzające osadę, więc dotyku ludzkiego się nie boją, nie ma więc obaw. Jedynie prosiłbym, by nie głaskać zwierząt zaraz po tym, jak coś będziemy jedli, bo ten zapach jedzenia pozostawiony na naszych dłoniach może sprawić, że też będą chciały spróbować i nas złapią za rękę.

 

Jak sądzisz, co twoje zwierzęta powiedzą ci w wigilijną noc?

Oj nie wiem, czy nie będę musiał przejść na wegetarianizm (śmiech).

 

A myślałam, że powiedzą ci, dawaj nam jeszcze więcej jeść…

Staram się, by tak samo dobrze wyglądały jak ja (śmiech). Co do jedzenia, nigdy nie mają z tym problemu, bardziej bym się spodziewał życzeń, co do powiększenia zagrody. Ale ponieważ idziemy w kierunku rozbudowywania osady, więc wytłumaczę im to, pokażę plany, że niedługo ich życzenie stanie się faktem dokonanym.

 

Życzymy więc zwierzakom rozbudowy osady i zawsze pełnych brzuszków, a tobie Pawle zdrowia i wytrwałości oraz... wesołych świąt.

Wesołych i spokojnych świąt dla wszystkich.

 

 

Rozmawiała Agawa

 

Fot. archiwum epiotrkow.pl, YoAnna

 


Zainteresował temat?

2

0


Zobacz również

Komentarze (17)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Bolek ~Bolek (Gość)25.12.2017 12:37

Takie życzenia, a jest projekt ustawy poszerzający uprawnienia myśliwych, już nikt myśliwego nie przegoni ze swojej działki ani nie wyłączy gruntu z obwodu łowieckiego?

31


cisza wigilijna ~cisza wigilijna (Gość)24.12.2017 22:06

Czekamy, czekamy i nic. A już noc głęboka się robi. Tak bardzo liczyliśmy, że w tą Wigilię ludzkim głosem redachtor przemówi. A tu cisza, klops!

43


Piotrkowianin Piotrkowianinranga24.12.2017 11:55

Podobno kto w Wigilię usłyszy zwierzę mówiące ludzką mową, to następnej Wigilii nie dożyje.

69


Helga ~Helga (Gość)24.12.2017 20:09

chrumek przemowi ludzkim glosem zeby mu polali

60


gość ~gość (Gość)25.12.2017 09:07

Mój kot do mnie mówi codziennie ludzkim głosem jaki jest Polski węgiel.

21


~PT ~~PT (Gość)24.12.2017 17:17

Jak ja bym chciał żeby politycy przemówił ludzkim głosem. I nie tylko w wigilię.

30


Mirek ~Mirek (Gość)24.12.2017 16:06

Paweł robi w Kole dobrą robotę.

70


sky ~sky (Gość)24.12.2017 13:47

Jeśli ktoś nie wierzy, że w wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem, to niech włączy radio i posłucha życzeń polityków.

112


his. ~his. (Gość)24.12.2017 12:24

A jakże. Przemówił do mnie ostatnio jeden taki jeleń. Tylko on nazywa się Jeleń . Facet zresztą taki ,że każdą łanię na niego można poderwać. Pozdrawiam zresztą pana Jelenia.

20


gość ~gość (Gość)24.12.2017 11:44

Mówią że by ich nie mordować !!!

140


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat