Piotrkowska "Gubałówka"
pon., 6 sierpnia 2007 10:23
Kolej linowa w Piotrkowie? Na niegórzystym terenie? Niewiarygodne a jednak prawdziwe... Piotrkowska "Gubałówka" przez kilka tygodni wywoziła żużel z miejskiej ciepłowni do lasu bujnowskiego. Właściciel linowej konstrukcji, FMG "Pioma", nie chce ujawniać szczegółów przedsięwzięcia. Prezes Dukała potwierdza jedynie- "tak, kolejka była, ale już jej nie ma." Oficjalna przyczyna likwidacji- protesty ekologów, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w sprawę zaangażowane było SB.
W Piotrkowie w połowie lat siedemdziesiątych uruchomiono kolejkę, której zadaniem wcale nie było przewożenie turystów, a wywóz żużlu z miejskiej ciepłowni do lasu bujnowskiego.
Jak wyglądała? Bez mała tak samo jak kolejka linowa na Kasprowy w Tatrach. Jej trasa była tylko trochę krótsza, i wynosiła nie 4 a 3 km.
Całą konstrukcję tworzyły wysokie na 12-16 m wieże podporowe, stalowe liny, koła toczne ukryte w konsoli nośnej i wagoniki, które automatycznie załadowywano żużlem.Właścicielem kolejki była FMG "Pioma". To właśnie z jej inicjatywy powstała "Gubałówka". Projekt wykonał zakopiański oddział Biura Projektów Budownictwa Przemysłowego w Krakowie z ulicy Wielkopolan. Natomiast wykonaniem konstrukcji na miejscu zajęli się już sami pracownicy "Piomy".
Co ciekawe dziś zakład ten nie chce ujawniać żadnych szczegółów na temat linowego przedsięwzięcia sprzed lat.
STANOWISKO "PIOMY"
Pracownicy Fabryki nie chcą opowiadać o piotrkowskiej "Gubałówce". Uważają, że byłoby to niezgodne z polityką firmy, nastawioną obecnie na budowę jej pozytywnego wizerunku w oczach opinii publicznej. Trochę nas to dziwi, budowanie marki przedsiębiorstwa zgodnie z zaleceniami specjalistów od public relations polega m.in. na mówieniu o rzeczach niewygodnych, na przyznawaniu sie do błędów i współpracy z dziennikarzami. Nie mniej nawet prezes FMG "Pioma" pan Dukała nie chciał z nami rozmawiać. Podał jedynie do naszej wiadomości, że " kolejka była, ale już jej nie ma." Nie potwierdził ani też nie zaprzeczył informacjom, że kosztowała tyle, co założenie linii tramwajowej w mieście. "Nie chcę wracać do nakładów lat 60 i 70-tych"- tyle miał tylko do powiedzenia w tej sprawie.
SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA?
Niestety pierwsza i jedyna kolejka linowa w mieście nie działała zbyt długo. Zaledwie kilka tygodni. Według oficjalnej wersji zlikwidowano ją ze względu na protesty ekologów. FMG "Pioma" miała zgodę ówczesnych władz miejskich na wykorzystanie terenów leśnych jako składowiska odpadów powstałych po spaleniu miału węglowego. Nie miała jednak zgody odpowiedniego ministerstwa i to był błąd.
Są jednak w Piotrkowie osoby, które podają zupełnie inną wersję wydarzeń. "W tamtym czasie mówiło się po cichu na mieście, że w sprawę likwidacji kolejki zaangażowała się Służba Bezpieczeństwa"- powiedział nam, prosząc o anonimowość, pewien piotrkowianin.
Wystarczy przyjrzeć się sprawie dokładnie, poszperać tu i ówdzie by dojść do wniosku, że wersja o Służbie Bezpieczeństwa jest bardziej przekonująca niż opowieści o protestach ekologów.
W latach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej piotrkowska FMG "Pioma" była największym w kraju producentem maszyn górniczych. Co ciekawe w swe wyroby zaopatrywała jednak nie tylko kopalnie, ale i elektrownie, huty, porty. Odbiorcami maszyn były wszystkie kraje bloku wschodniego. Z niewielkiej Wytwórnii Konstrukcji Stalowych wytwarzającej rocznie raptem 189 ton urządzeń stała się w 1956 roku zakładem, który w ciągu 30 lat opuściło ponad 1 mln ton wyrobów z stali. Była więc FMG bez wątpienia obiektem o znaczeniu strategicznym nie tylko dla kraju. W każdej chwili jej produkcję można było przestawić na potrzeby zbrojeniowe Układu Warszawskiego. Bez odgórnej zgody nie mogła wzbudzać zainteresowania. A kolej linowa na terenie niegórzystym mogła być nie lada sensacją. Ponadto wysokie wieże podporowe stanowiły świetny punkt i do obserwacji i do robienia zdjęć. Dlatego też wydano polecenie zdemontowania kolejki.
DLACZEGO NIE EKOLODZY?
Dlaczego nie wierzymy że wyrok śmierci na piotrkowską "Gubałówkę" wydali ekolodzy? To proste. W latach 60 i 70- tych na łamach prasy lokalnej i ogólnopolskiej (patrz "Tygodnik Piotrkowski", "Głos Robotniczy", "Trybuna Ludu") FMG "Pioma" przyznawała się do płacenia wysokich kar za zanieczyszczanie środowiska. Z tego powodu jej inżynierzy wciąż opracowywali nowe technologie produkcji, mające zmniejszyć uciążliwość zakładu dla pobliskiej przyrody i mieszkańców. Poza tym w okresie PRL- u polityka ochrony środowiska nie należała do najpopularniejszych teorii lansowanych przez władze, bardziej niż na przyrodzie ówczesnym dygnitarzom zależało na realizacji gospodarczych planów i liczebnie efektywnych osiągnięciach produkcyjnych. Liga Ochrony Przyrody owszem działała, ale bardziej jako organizacja zajmująca się edukowaniem dzieci i młodzieży niżli typowaniem terenów zagrożonych ekologicznie. Jeśli nawet pojawiali sie zapaleni wielbiciele matki natury ich głosy nie były traktowane poważnie. Czy larum w sprawie bełchatowskiej hałdy spowodował ze kopalnia zaprzestała jej usypywania?
NIE ZOSTAŁO NAWET JEDNO ZDJĘCIE
Dziś po "Gubałówce" została tylko stacja załadunkowa na terenie fabryki. Samą konstrukcję zdemontowano i sprzedano. Komu? Tego niestety nie udało się nam już ustalić.
Wiemy natomiast na pewno, że nie ma zdjęć kolejki. Prawdopodobnie oddano je wraz z dokumentacją techniczną nowemu właścicielowi. Nie zachowały się żadne fotki nawet w kronice "Piomy".
Dlaczego obecnie po tylu latach kolejka stanowi temat, którego FMG "Pioma" nie chce poruszać? Co wzbudza większą nerwowość jej prezesa, fakt że zanieczyszczano środowisko leśne czy to, że w pamięci co niektórych osób piotrkowska "Gubałówka" zapisała się jako przyczyna wizyty SB na terenie zakładu? A może fabryka obawia się że wraz z poruszeniem tematu kolejki światło dzienne mogą ujrzą inne nie znane dotąd sekrety "Piomy"?
AGAWA
Komentarze 3