Początek był wyrównany, z czasem niestety nasi zawodnicy zaczęli popełniać dużo niewymuszonych błędów. Często sędziowie odgwizdywali faule w ataku piotrkowian. Oba zespoły słabo broniły, dlatego wynik w pierwszej połowie był bardzo wysoki 16-21 dla gości.
Gdy na początku drugiej połowy Zagłębie odskoczyło na 8 bramek (16-24) wydawało się, że punkty pojadą do Lubina.
Stało się jednak coś na co liczyli kibice. Zawodnicy Piotrkowianina nie popełniali błędów, bramkarze wyłapywali rzuty gości, a kibice zaczęli mocno dopingować swoich szczypiornistów. – Gdy Piotrkowianin się nakręci, to ciężko nas zatrzymać – podkreślał po meczu Stanisław Makowiejew, który w końcówce wziął na siebie ciężar gry.
Widać było również zmęczenie u rywali, to nasi piłkarze ręczni wytrzymali mecz kondycyjnie.
Po ostatnim gwizdku sędziego nastąpił prawdziwy szał radości zawodników gospodarzy, całego sztabu szkoleniowego i kibiców. Trzy punkty zostały w Piotrkowie.
Michał Matyjasik: - Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy. Szacunek dla chłopaków, czapki z głów za to, że podjęli walkę do 60 minuty. Graliśmy jako zespół i to było najważniejszą rzeczą. Przestaliśmy grać indywidualnie. Najlepsza drużyna jaka mogła mi się kiedykolwiek trafić. W I połowie to nie Zagłębie grało dobrze, to my graliśmy słabiej.
Stanisław Makowiejew: - Bardzo się cieszymy z wygranej. Punkty nam są potrzebne bardziej niż tlen. Na szczęście wynik końcowy jest plus jeden dla nas. Pokazaliśmy, że mecz trwa 60 minut. Podczas naszej gonitwy na palcach jednej ręki można policzyć nieudane akcje z naszej strony. Specyfika naszego zespołu polega na tym, że gdy się nakręcimy to ciężko nas zatrzymać.
Najwięcej bramek: dla Piotrkowianina - Piotr Rutkowski 9, Krzysztof Żyszkiewicz 7, Stanisław Makowiejew 5; dla Zagłębia - Arkadiusz Michalak 8, Mateusz Drozdalski 6, Patryk Iskra 4.