Księgarnia pod adresem Słowackiego 1 funkcjonowała co najmniej od lat 50. W książki zaopatrywały się tam całe pokolenia piotrkowian. Tam zaglądaliśmy z rodzicami przed 1 września. Tam szukaliśmy książek o regionie. Księgarni już nie ma. Zniknął nawet szyld. - Niestety to prawda, właśnie się pakujemy – powiedział nam kilka dni temu Grzegorz Skrzypek, prezes firmy księgarskiej z Łodzi, która prowadziła księgarnię „Na Rogu”. - Powód? Oczywiście sprawy ekonomiczne. Ulica Słowackiego na tym odcinku jest bardzo mało uczęszczana, jest tam mały ruch. Po prostu lokalizacja nie spełnia naszych oczekiwań. Ta cześć miasta wymiera i jest to stała tendencja. Mamy taką fotografię naszej księgarni z lat 50. Na tym zdjęciu, oprócz oglądających wystawę, są również przechodnie, w sumie ok. 15 osób. A dziś… trzeba bardzo długo czekać, żeby ktoś przeszedł ulicą Słowackiego. Bywałem w Piotrkowie raz w miesiącu i obserwowałem jak z biegiem lat ta okolica pustoszała. Jesteśmy jednym z ostatnich sklepów na tym odcinku. Wiele razy byliśmy świadkami jak firmy się otwierały i niedługo potem kończyły działalność. Drugim mankamentem jest brak parkingu. W dodatku nie ma tam żadnego kompleksu mieszkaniowego, to po prostu miejsce, przez które przechodzi się w drodze do szkoły czy pracy.
Za gwóźdź do trumny w przypadku księgarni „Na Rogu” uznać można moment podniesienia przez rząd płacy minimalnej w kraju. - Oczywiście to również miało znaczenie. Roszczenia pracowników są dziś o wiele większe niż kiedyś – dodaje prezes Skrzypek. - Przeżywam tę sprawę od dwóch miesięcy, bo trwały jeszcze rozmowy z TBS-em, który swoją drogą zachował się wobec nas bardzo w porządku, ale przecież nie mogą obniżać nam czynszu poniżej normy ustalonej przez Radę Miasta. Mieliśmy pomysł, żeby podnająć część lokalu, w którym mieści się księgarnia. Prowadziliśmy akcję informacyjną, ale bezskutecznie.
Na pytanie, czy księgarnie mają jeszcze w ogóle rację bytu, prezes odpowiada twierdząco, ale przyznaje, że dziś alternatywą są zakupy przez internet. - Obserwuję ten rynek – mówi. - Widzę, że są już miejscowości w Polsce – mniejsze od Piotrkowa – gdzie nie ma ani jednej księgarni. Zazwyczaj właściciele wchodzą po prostu w wiek emerytalny lub zwyczajnie nie zgadza im się rachunek ekonomiczny.
O tym, że centrum naszego miasta wymiera pisaliśmy na łamach TT wielokrotnie, po raz ostatni w sierpniu 2019 r., kiedy naszą uwagę zwrócił napis „Do wynajęcia”, przechadzając się ulicą Słowackiego, rzuca się on w oczy wielokrotnie. Odcinek głównej ulicy miasta od Sienkiewicza do placu Kościuszki, czyli tak naprawdę ścisłe centrum Piotrkowa, przypomina bowiem strefę zdemilitaryzowaną. Wynoszą się stamtąd kolejni przedsiębiorcy, a mieszkańcy (potencjalni klienci) nie mają powodu zapuszczać się w tę część miasta. Przedsiębiorcy, z którymi wówczas rozmawialiśmy, zwracali uwagę na kilka powodów takiego stanu rzeczy. Pierwszy i najważniejszy to zbyt mała liczba miejsc parkingowych, a za parkowanie na tych, które są, trzeba płacić. Drugi powód to zbyt wysokie czynsze w lokalach. W dodatku ich standard pozostawia wiele do życzenia (m.in. z powodu… gryzoni z jednej z kamienic wyniosła się w 2019 r. redakcja „Dziennika Łódzkiego”). Kiedy dodamy do tego jego jeszcze fakt, że wiele nowoczesnych budynków powstaje w innych częściach miasta, mamy powody „śmierci” ścisłego centrum.
Na pocieszenie pozostaje jedynie dodać, że książki o tematyce regionalnej (z których słynęła przecież księgarnia w centrum miasta) będzie można kupić w księgarni zlokalizowanej w Rynku Trybunalskim 2 (również na rogu).