Anita Sowińska, Lewica Razem:
- Sam termin nie jest dla nas zaskoczeniem. Jest to pewne wyzwanie, bo pani marszałek zwlekała niemal do ostatniej chwili z ogłoszeniem tej daty. Myślę, że to celowe działanie, które ma utrudnić konkurentom Andrzeja Dudy na przykład zbieranie podpisów. Jesteśmy jednak przygotowani na tę sytuację. Uruchomiliśmy już 350 Komitetów Biedronia w całej Polsce. Będą się one zajmować właśnie między innymi zbieraniem podpisów. Chcemy zdobyć ich znacznie więcej niż wymagane 100 tysięcy.
Cezary Grabarczyk, Platforma Obywatelska:
- Chyba nikt nie jest zaskoczony tym terminem. Wielu obserwatorów sceny politycznej, ale także wielu polityków spodziewało się, że spośród kilku możliwości zostanie wybrana data 10 maja. Wiem, że Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, która będzie ubiegała się o stanowisko prezydenta, ten termin bardzo odpowiada.
Dariusz Klimczak, Polskie Stronnictwo Ludowe:
- Każdy termin jest dobry. Należy jednak podkreślić, że pani marszałek czekała do ostatniego momentu, by go ogłosić. To stała tendencja dla rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jego przedstawiciele chcą zostawić jak najmniej czasu na pracę nad organizacją kampanii wyborczej i jej przeprowadzenie. Wybory prezydenckie mają jednak swoją specyfikę. Preferencje podczas głosowania na prezydenta nie zawsze pokrywają się z tymi partyjnymi i dlatego są ciekawe. My liczymy na to, że Władysław Kosiniak-Kamysz uzyska bardzo dobry wynik, bo jak pokazują różne badania, to on ma największe szanse spośród kandydatów opozycyjnych na pokonanie w II turze Andrzeja Dudy.
Robert Telus, Prawo i Sprawiedliwość:
- Każdy termin jest dobry i zły, to zależy kto w jaki sposób do tego podchodzi. Sądzę, że 10 maja to taki piękny majowy dzień, niedługo po obchodach trzeciomajowych, dobry do tego, by właśnie wtedy przeprowadzić wybory. Tym bardziej, że to już kolejny raz, kiedy prezydenta będziemy wybierać 10 maja. Mam nadzieję, że przede wszystkim będzie to dobry dzień dla Polski i prezydenta Andrzeja Dudy. Wierzę w to, że wygra on te wybory.
Zgodnie z Konstytucją termin wyborów na prezydenta w Polsce ogłoszony musi być na dzień przypadający nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji urzędującej głowy państwa. Musi to być dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów.