Wymiar sprawiedliwości nie obronił Polki. Matka musi oddać dziecko

Tydzień TrybunalskiRegion Niedziela, 04 sierpnia 201934
Zabrała dziecko i uciekła z Wielkiej Brytanii do Polski, do rodzinnego domu. Później stoczyła batalię przed wymiarem sprawiedliwości. Nie pomogły przedstawione w sądzie dowody, nie pomogło zaangażowanie mediów ogólnopolskich, nie pomogli politycy, których prosiła o pomoc, nie pomogła też modlitwa. Edyta przegrała sprawę w Sądzie Apelacyjnym, a to oznacza, że kobieta musi oddać swoją 6-letnią córkę ojcu dziecka - obywatelowi Wielkiej Brytanii. - Nie zniosę rozłąki z dzieckiem, czułabym się, jakby ktoś mi wyrwał serce. Wiem, że córka czuje to samo, to będzie dla niej wielka trauma. Nie rozumiem, dlaczego prawo jest tak bezduszne – mówi zrozpaczona kobieta.
Wymiar sprawiedliwości nie obronił Polki. Matka musi oddać dziecko

Czytelnicy TT znają historię Edyty. O losach mieszkanki powiatu piotrkowskiego pisaliśmy w marcu 2019 r., ale przypomnijmy…

 

Edyta wyjechała do Wielkiej Brytanii w 2002 r. z tych samych powodów co wszyscy, za lepszym życiem. Uczyła się, pracowała. W końcu poznała mężczyznę. Związek trwał 5 lat. W 2013 roku na świat przyszła Rhian. Na ślub Edyta się nie zdecydowała. Partner Edyty swoją prawdziwa twarz pokazał po kilku latach, kiedy to na światło dzienne wyszły jego problemy psychiczne i przeszłość. - Z czasem zaczął wywierać na mnie presję psychiczną i emocjonalną, wykorzystywał mnie finansowo. Musiałam być całkowicie podporządkowana, a wszystko, co robiłam, musiało być pod jego pełną kontrolą. Zakazywał mówienia po polsku i utrudniał utrzymywanie kontaktów z moją rodziną w Polsce. Mój były partner choruje na depresję – wspomina swoje życie w Wielkiej Brytanii Edyta.

 

Okazało się, że z dwóch poprzednich związków ojciec Rhian ma dwóch synów. Związki rozpadły się, a on sam nie utrzymywał kontaktów z dziećmi.

 

Edyta czuła się zastraszona przez partnera, osaczona psychicznie. Pomimo wielu upokorzeń, trwała w związku. Ciężko pracowała, nawet w zaawansowanej ciąży.

 

Po 5 latach partner Edyty opuścił wspólny dom. Odszedł do innej kobiety, z którą doczekał się kolejnego dziecka. Decyzją sądu (sierpień 2016), mała Rhianka zamieszkała z mamą. Ojciec miał zabierać do siebie córkę na weekendy co 2 tygodnie.

 

Kiedy sytuacja Edyty stała się na tyle dramatyczna, że nie miała gdzie podziać się z dzieckiem, postanowiła wrócić do Polski. Kobieta poinformowała swojego byłego partnera, że wyjeżdża na wakacje do rodziny. Do Wielkiej Brytanii już nie wróciła. W sierpniu 2018 roku uciekła z córką do Polski. Zamieszkała w domu swoich rodziców w Proszeniu w gminie Wolbórz. Szybko stworzyła córce prawdziwy dom, znalazła pracę. Wówczas ruszyła machina wymiaru sprawiedliwości. Ojciec Rhian złożył do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wniosek o wydanie dziecka w trybie Konwencji Haskiej. Założył również sprawę w Wielkiej Brytanii o przyznanie mu pełnej opieki nad Rhian.


8 lutego 2019 r. Sąd Okręgowy w Łodzi wydał orzeczenie nakazujące Edycie spowodowanie powrotu córki (z matką lub bez) do Wielkiej Brytanii lub Walii. - Sąd nie wziął pod uwagę faktu, że moja córka po powrocie do Wielkiej Brytanii w żadnym przypadku nie będzie mogła zostać ze mną. W aktach sprawy znajduje się wniosek złożony przez ojca dziecka, o przyznanie pełnej opieki nad Rhian. Zgodnie z decyzją sądu angielskiego moja córka po powrocie do UK zostanie mi odebrana i zmuszona do mieszkania z ojcem – mówiła ze łzawi w oczach Edyta.


Jedyną nadzieję na szczęśliwy koniec kobieta pokładała w rozstrzygnięciu Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Wyrok zapadł 17 lipca 2019 roku. Choć po stronie matki i dziecka opowiedział się Rzecznik Praw Dziecka, a nawet prokurator, wyrok był druzgocący. - Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji z lutego 2019 r., a to oznacza, że muszę w ciągu dwóch tygodni zorganizować powrót dziecka do Wielkiej Brytanii – mówi zrozpaczona matka. - Muszę pojechać tam z dzieckiem, albo oddać córkę ojcu na terenie Polski w miejscu obecnego zamieszkania. Wnosiłam o to, by sporządzona została opinia biegłym psychiatrów i psychologów. Za moim byłym partnerem ciągnie się historia znęcania się nad dziećmi i byłymi partnerkami (został orzeczony zakaz zbliżania), niepłacenia alimentów, problemów psychicznych (depresja, próby samobójcze). Ojciec Rhian żyje jedynie z minimalnej emerytury i zasiłków, ma na utrzymaniu pięcioro dzieci. Rodzina ta żyje w lokalu socjalnym. Gdyby Rhian tam zamieszkała, w tym domu byłoby w sumie osiem osób. Chciałam, żeby specjaliści orzekli, jaki będzie miało to wpływ na Rhian. Sąd jednak uznał, że nie ma takiej potrzeby, co uważam za bardzo krzywdzące przede wszystkim dla dziecka. Nikt nie sprawdził więc, gdzie dziecku będzie lepiej, jeśli chodzi o więzi emocjonalne.

 

Edyta od kilku lat żyje w strachu, że przyjdzie dzień, kiedy będzie musiała rozstać się z córką. Teraz największy koszmar kobiety staje się rzeczywistością. Zgodnie z Konwencją Haską, na przepisach której opierał się sąd wydając wyrok, dziecko powinno wrócić do miejsca zamieszkania i środowiska, w którym przebywało przed uprowadzeniem. - Dla sądu tylko to miało znaczenie. Ojciec dziecka wystąpił do sądu o przyznanie mu pełnej opieki i nadzorowany kontakt matki z dzieckiem – mówi matka 6-letniej Rhian. - Ta sprawa jest jeszcze w toku. Mój były partner straszy mnie w SMS-ach, że wtrąci moją rodzinę do więzienia za to, że pomogli mi w uprowadzeniu dziecka.

 

Po stronie Edyty stanął Rzecznik Praw Dziecka, według którego konieczne jest przeprowadzenie badań psychologicznych i psychiatrycznych przez biegłych sądowych lub całkowita zmiana orzeczenia sądu pierwszej instancji. Stanowisko RPD poparła prokuratura. - Przedstawiciel Rzecznika Praw Dziecka brał udział w rozprawach przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie, wnosił, by sąd pozwolił córce zostać z matką. Po wyroku Rzecznik zwrócił się z wnioskiem o jego uzasadnienie, by sprawdzić, czy jest podstawa do złożenia skargi kasacyjnej – poinformowano nas w Biurze Prasowym RPD.

 

- Bardzo liczę na pomoc prokuratury i Rzecznika Praw Dziecka. Uważam, że prawo powinno chronić dziecko – mówi Edyta. - Mój były partner wygrał tylko dlatego, że jest Brytyjczykiem. Przyjechałam do Polski, żeby tutaj we własnym kraju walczyć o sprawiedliwość, bo tam w Wielkiej Brytanii jej nie zaznałam. Liczyłam, że ktoś dokładnie zbada moją sprawę, weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności i dowody. Stało się inaczej. Jako matka Polka nie wiem, gdzie szukać pomocy i sprawiedliwości. Moja sprawa pokazuje, jak słabym państwem jest Polska, skoro nie potrafi nawet stanąć po stronie swojej obywatelki.


Zainteresował temat?

4

3


Zobacz również

Komentarze (34)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

X2 ~X2 (Gość)04.08.2019 10:26

Takie mamy sady w kraju i teraz pozostaje uciekać do ambasady Rosji i prosić o azyl to jedyne wyjście

71


gość ~gość (Gość)04.08.2019 09:58

Masz rację dziewczyno, mój były mąż jest pozbawiony władzy rodzicielskiej i sąd okręgowy przyznał mu widzenia, na które przyszedł 4 razy nakręcony przez swoją konkubinę,niby wykształconą dyrektorkę przedszkola i na tym się skończyło,bo trzeba dać ojcu szansę,tak orzekli 3 sędziowie w męskim składzie, solidarność plemników zwyciężyła.a długu alimentacyjnego wobec dzieci ma prawie 100000 można można. wszystko mu uchodzi płazem

50


gość ~gość (Gość)04.08.2019 10:05

To się w głowie nie mieści żeby nasz kraj nie był w stanie pomóż matce przecież wiadomo że z matką będzie dziecku lepiej

42


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat