Właśnie o świnie we wsi rozpętała się wielka kłótnia. Spora grupa mieszkańców domagała się od inwestora Kamila Gajdy (który obok starej chlewni chce postawić nową), aby sprzątał padłe świnie i nie zanieczyszczał środowiska. Sprawą zajęły się władze gminy Wolbórz, organizując rozprawę administracyjną (26 czerwca).
733 stanowiska dla loch, 3 dla knurów i 2240 dla warchlaków - takie były plany inwestora. - Organ prowadzący postępowanie podzielił argumenty stron i uczestników postępowania w przedmiocie odmowy uzgodnienia warunków realizacji przedsięwzięcia. Podczas rozprawy administracyjnej, jak i w złożonych protestach strony postępowania przedstawiły stanowisko przemawiające za niewydawaniem zgody na powyższe przedsięwzięcie - czytamy w uzasadnieniu decyzji wydanej przez burmistrza Wolborza.
- Głównymi argumentami stawianymi przez mieszkańców jest ogromna uciążliwość odorowa, która uniemożliwia wietrzenie mieszkań i przebywanie na świeżym powietrzu. Powoduje ona również silne ataki kaszlu oraz choroby górnych dróg oddechowych, zarówno u osób dorosłych, jaki i u małych dzieci. Ponadto duża koncentracja odchodów zwierzęcych stanowi zagrożenie mikrobiologiczne. Wśród bakterii, jakie mogą przedostawać się do wód lub przemieszczać wraz z powietrzem, są: gronkowce, pałeczniki z grupy Coli. Podkreślić należy, że teren pod planowaną zabudowę nie jest prosty, lecz pochyły ze spadkiem w kierunku rowu melioracyjnego doprowadzającego wodę do rzeki Goleszanki. Istnieje realne zagrożenie zanieczyszczenia tych wód. Burmistrz Wolborza, podejmując decyzje, ma na celu dobro wszystkich mieszkańców i zapobieganie powstawaniu zagrożeń dla środowiska naturalnego. Inwestor, prowadząc dotychczasową działalność, nie przestrzega według stron i uczestników postępowania przepisów związanych z ochroną środowiska, co wywołało poważny konflikt społeczny, który zaostrzył się w momencie starania się o kolejną decyzję środowiskową. Należy podkreślić, że Kamil Gajda nie zrobił nic, aby polepszyć istniejący stan, a tym samym przekonać wrogo nastawione społeczeństwo do nowej według informacji zawartych w Raporcie mniej zagrażającej inwestycji. W związku z powyższym negatywne nastawienie społeczne jest tu zrozumiałe. W świetle zgromadzonego w postępowaniu administracyjnym materiału dowodowego oraz konfliktu społecznego zasadnym jest odmówienie określenia warunków realizacji dla planowanego przedsięwzięcia - uzasadnia Urząd.
Od decyzji burmistrza strony mogą się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Mają na to 14 dni. - Będę się odwoływał do SKO, ponieważ gmina, wydając decyzję, nie do końca udokumentowała, dlaczego nie mogę postawić tej chlewni - powiedział w wypowiedzi dla Strefy FM Kamil Gajda. - Zarzuty, jakie postawiła w tej decyzji są niesprawdzone, nikt nie przyjechał, nikt z przedstawcieli gminy tego nie sprawdził. Społeczeństwo napisało, że są choroby i kaszle, ale nikt nie sprawdził, w jakich warunkach te osoby żyją. Osoba, która mówiła, że ma chore dziecko, przez całą zimę miała generalny remont. Inna osoba, która mówiła, że nie może oddychać, ma grzyb w domu, ale tego też nikt nie sprawdził. Wszystkie zarzuty dotyczące chorób zostały przypisane mnie. A ja jestem inwestorem nowym, nie mam chlewni. Wszystkie zarzuty mogą kierować pod adresem mojego ojca czy moich rodziców. Czuję się niesprawiedliwie potraktowany. Będę się odwoływać, ponieważ moim zdaniem zarzuty, które postawiła mi gmina są bezpodstawne.
- Akcja "Twoje Światła – Nasze Bezpieczeństwo" przyciągnęła piotrkowskich kierowców
- Konferencja astronomiczna "Sky is Not the Limit"
- 7 tysięcy wykroczeń w październiku w województwie łódzkim. Jak wypadł Piotrków?
- W Oprzężowie sprzęt kupiony z grantu już się przydał
- Uroczysta inauguracja Młodzieżowej Rady Miasta Piotrkowa Trybunalskiego
- Ślisko na drogach. Jedźcie ostrożnie
- Sprawdź bezpłatnie swoje światła w aucie
- W województwie łódzkim 74 tys. cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową