Wątpliwości dotyczyły finansowania Fundacji WOŚP, jednoosobowej spółki Mrówka Cała (zajmującej się produkcją materiałów telewizyjnych – to z niej dochody czerpie twórca WOŚP), czy spółki Złoty Melon, która zajmuje się przygotowaniem zaplecza Orkiestry.
Przeciwnicy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wytykali jej również fakt, że dyrektorem działu medycznego z wynagrodzeniem około 12 tysięcy złotych brutto jest żona Jerzego Owsiaka, a także organizację festiwalu (do niedawna Woodstock, od dwóch lat Pol'and'Rock), który podobno kosztuje zbyt wiele. Żaden zarzut się nie potwierdził, ale wciąż nie każdy popiera tę inicjatywę.
- Idea szczytna, natomiast co do sposobu jej realizowania, od lat mam zastrzeżenia – mówił na antenie radiowego Magla (Strefa FM Piotrków) były radny, lekarz Przemysław Winiarski. – Podobnie jak do hasła „Róbta co chceta", którym posługiwał się Jerzy Owsiak (prowadzący program przypomnieli, że hasło było aktualne tylko przez pierwsze lata i raczej dotyczyło telewizyjnego programu prowadzonego przez J. Owsiaka). Ale pomijając to wszystko: powstaje wrażenie, że przez ten jeden dzień Polacy wrzucą do puszki tyle pieniędzy, że wystarczy to do funkcjonowania całego systemu opieki zdrowotnej. A tak nie jest i kolejne rządy z systemem nie potrafią sobie poradzić. A opieka zdrowotna to zadanie rządu. Potrzebne są bolesne reformy, a nie taka akcja, która choć szczytna, niczego nie naprawia.
Zachwyceni ideą Orkiestry są rzecz jasna jej piotrkowscy sztabowcy: Dariusz Cecotka (szef) i Małgorzata Pingot. Ich zdaniem WOŚP to piękna i szlachetna inicjatywa. - Na dodatek uczy młodych ludzi wolontariatu – mówiła M. Pingot. - Na argumenty przeciwników od lat mamy tę samą odpowiedź: nie podoba się, to chociaż nie przeszkadzajcie, my chcemy pomagać – powiedział D. Cecotka
W Piotrkowie w ubiegłym roku podczas dwudniowego finału zebrano ponad ćwierć miliona złotych. W tym roku Orkiestra też potrwa dwa dni, więcej o tegorocznym finale przeczytacie tutaj!