Gdyby spytać dzieciaki 10 lat temu, kim chciałyby zostać w przyszłości, padałyby odpowiedzi: astronautą, lekarzem, strażakiem, policjantem... Teraz dochodzi do sytuacji, w której dziecko odpowiada: "chcę zostać YouTuberem". Jak Ty zacząłeś?
Zaczęło się u mnie dość przypadkowo. Zawsze udzielałem się na forach dyskusyjnych, lubiłem poznawać nowych ludzi i stwierdziłem, że YouTube jest do tego dobrym miejscem. Mama ciągle mi powtarzała: „Karol, nie siedź tyle przed komputerem”. A ja siedziałem. I jakoś zaowocowało.
Z czego wynika ta ewolucja na Twoim kanale - najpierw był Minecraft, potem więcej treści blogowych, nagrania z mamą, testy różnych produktów. Czy bardziej zmienia się grupa docelowa czy to w Tobie pojawiła się chęć, żeby coś zmienić?
Kanał dorastał wraz ze mną. Ja się zmieniam i on też. To jest prawda, że trzeba ciągle podążać za trendami, być na czasie i zaskoczyć widza, ale zmiany wyszły chyba bardziej ode mnie. Przez kilka lat nagrywałem Minecrafta, ale ile można siedzieć przy jednej grze. Postanowiłem coś zmienić i iść dalej i tak się zaczęło. Od głupich i śmiesznych wyzwań po materiały z Cezarym Pazurą. To było dla mnie ogromne wyróżnienie – mieć możliwość nagrywania i współpracy z osobą, której filmy oglądałem setki razy i w ogóle ją poznać! Cieszę się z tego rozwoju, bo od Minecrafta poszedłem o wiele, wiele dalej.
Zajmowanie się kanałem to pewnie praca na pełny etat. Widzowie ciągle oczekują nowych filmików. Zakładam, że trudno jest się zatrzymać, a Ty to zrobiłeś i ogłosiłeś przerwę od nagrywania, motywowaną względami osobistymi. Czujesz presję ze strony widowni, może sam taką na siebie narzucasz?
Czy można pracę youtubera uznać za pełny etat? Chyba tak… Ale pamiętajmy, że to jest coś na zasadzie pięciu minut. Podobnie jak w telewizji. Dzisiaj jesteś, jutro może Cię nie być. Raczej nie wyczuwam presji ze strony widzów. Mam z nimi bardzo dobry kontakt i cenię sobie to, że jesteśmy na takiej przyjacielskiej stopie i wiem, że wszystko zrozumieją. Tak, jak ogłosiłem przerwę, spowodowaną problemami zdrowotnymi taty. Wróciłem po jakimś czasie i zostałem bardzo ciepło przyjęty. YouTube można traktować jako pracę, ale szczerze nie polecam. Sam mam jakieś alternatywy, nie traktuję kanału jako głównego źrodła zarobku i sądzę, że tak powinno się robić. Są tacy, którzy opierają się tylko na YT, ale nie wydaje mi się to OK. Wtedy tworzymy filmy i cały czas mamy z tyłu głowy: „A co, jeśli ktoś przestanie nas oglądać?”. A ja po prostu tworzę, bawię się i nie myślę o tym.
Wspomniałeś o dobrym kontakcie z widownią… A jak radzisz sobie z hejtem?
(wzdycha) Hejt… Tworzę 6-7 lat. Nie zwracam na to uwagi. Czym się tu przejmować? Może to złe podejście, ale czy ktoś pisze pozytywnie, czy negatywnie, to cały czas o Tobie mówi. Nie chodzi jednak o to by kierować się zasadą „nieważne jak, ważne by mówili”. Moim zdaniem po prostu nie ma co się przejmować. Trzeba rozróżnić konstruktywną krytykę, gdzie ktoś mówi, że coś jest głupie, od czegoś…
Skierowanego bezpośrednio do Ciebie?
Tak, czegoś negatywnego. Czasem rzeczywiście zgadzam się z komentującymi, że robię coś głupiego, biorę sobie to do serca i staram się zmienić.
Wiesz, że z Piotrkowa pochodzi też inny YouTuber, Marcin Mazur?
Tak, kojarzę jego vlogi. Robi wrażenie to, że jest w stanie codziennie wypuścić nowy film, bo nie jest to takie łatwe.
Wspominam o nim, bo już kiedyś z nim rozmawialiśmy i mówił o swoistym poczuciu misji. Ty też je masz? Twoja widownia to w większości młode osoby, dopiero się kształtujące. Być może edukujesz, inspirujesz.
Na początku miałem takiej świadomości, że ktoś może brać ze mnie przykład… Ale tak, zdaję sobie sprawę i uważam na to, co pokazuję i co robię, żeby młodsze osoby nie brały tego jako wzór. Jest taka odpowiedzialność i każdy youtuber musi się z tym liczyć.
Skoro YT to nie jest praca na stałe, że to być może pięć minut, to nasuwa się pytanie… Co dalej, gdzie widzisz się za 5-10 lat?
Studia i prawo jazdy to moje główne cele. Poza tym wspomniałem, że mam też inne źródła zarobku, które nie są powiązane z kanałem, ale nie wydaje mi się że trzeba się tym dzielić. Może kiedyś powiem, co konkretnie to jest.
Pierwsze podejście do prawa jazdy?
Zdradzę to, może mama się nie dowie. Teorię już zdałem, teraz praktyczny i będę kierowcą. Więc proszę uważać (śmiech).
Jak podoba Ci się w Piotrkowie?
Ciężko powiedzieć, czy mi się podoba czy nie, byłem tylko przejazdem. Wydaje mi się, że jest ok, miasto tworzą ludzie, jeżeli oni są pozytywni, to jest to najważniejsze, a tutaj tak jest. Samo to, że jeszcze zanim przyjechałem, dostałem milion komentarzy od mieszkańców Piotrkowa czy będę, czy to naprawdę i tak dalej. A dosyć śmieszną historią stąd jest to, że siedem lat temu, za dzieciaka, gdy jeszcze chyba nie miałem kanału, byłem w galerii Focus Mall. I pamiętam jak dziś, że prosiłem mamę, żeby kupiła mi pierwszy mikrofon. Jakoś to się zaczęło. To niesamowite, że siedem lat temu prosiłem mamę o zakup mikrofonu, a dziś jestem tu zapraszany. Może nie jako idol, bo nie lubię tego słowa, ale po prostu jako ciekawa osoba.
Rozmawiał Mariusz Jaroń