Wynik spotkania otworzyła Katarzyna Koniuszaniec, ale już po chwili było 1:1. Do wyrównania doprowadziła Aleksandra Mielczewska. Piotrcovia poszła za ciosem. W 12. minucie zespół trenera Kamińskiego prowadził już 5:1. W drugim kwadransie pierwszej połowy nasz zespół stracił skuteczność, a nie do zatrzymania była kołowa Startu Hanna Sądej. Rzuciła aż cztery bramki z rzędu dla swojej drużyny i doprowadziła w 25. minucie do remisu 8:8. Również remisem (10:10) zakończyła się pierwsza połowa.
Drugą odsłonę lepiej zaczęły elblążanki. Po bramkach Kingi Grzyb i Agnieszki Wolskiej Start prowadził 12:10. Piotrcovia złapała jednak drugi oddech. W 39. minucie było 14:14, a dziesięć minut później gospodynie znów wyszły na prowadzenie. Niepotrzebną nerwowość wprowadzał szkoleniowiec Startu, który niemal każdą decyzję sędziów komentował podbiegając do stolika gdzie zasiadał delegat. Aż dziwne, że nie został za to upomniany żółtą kartką.
Ostatni kwadrans to prawdziwa wojna nerwów. Lepiej wytrzymała ją Piotrcovia. Decydujący cios zadała Mielczewska. Start miał jeszcze piłkę, ale nie zdołał już doprowadzić do remisu. Po spotkaniu w piotrkowskim obozie nastąpił prawdziwy wybuch radości.
Piotrcovia - Start Elbląg 25:24 (10:10)
Piotrcovia: Skura, Opelt – Rol, Kucharska 2, Mielczewska 3, Piecaba, Cieślak 4/3, Kopertowska, Wypych 6/1, Szafnicka 5, Nowak, Olek, Pasternak 5, Tórz.
Trener: Sławomir Kamiński