W projekcie uchwały czytamy między innymi: "Badania naukowe potwierdzają, że nadużywanie alkoholu przynosi ogromne straty ekonomiczne dla budżetu państwa, wielokrotnie przekraczające doraźne zyski. Co jednak ważniejsze, ofiarami nadużywania alkoholu i choroby alkoholowej są nie tylko osoby chore, ale całe rodziny, w których najbardziej cierpią najmłodsi. Regułą jest, że alkoholizm jednego z członków rodziny staje się epicentrum całego rodzinnego życia”. Czytamy też, że troska o trzeźwość w naszej historii "(...) była związana z dążeniem do wolności, do odrodzenia Narodu, a także z obroną godności Polaków".
Brzmi patetycznie (i… dziwnie)?
Cóż – zerknijmy w dane Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Z szacunków PARPA wynika, że w Polsce co pięćdziesiąta osoba jest uzależniona od alkoholu. To około 800 tysięcy osób, a to już chyba (co najmniej) sporo. Jeżeli dodamy do tego półtora miliona dzieci i dorosłych żyjących w otoczeniu alkoholika, dwa miliony osób pijących szkodliwie i tyle samo osób będących ofiarami przemocy w rodzinach z problemem alkoholowym, słowo "troska" można już zastąpić znacznie mniej przyjaznymi synonimami: "zaniepokojenie", "alarm" i "zgroza". Patetyczny i podniosły ton zupełnie już nie dziwi. Gwoli rzetelności przełóżmy jeszcze szacunkowe dane państwowego organu na mniejszą skalę. W Piotrkowie, według tych wyliczeń, uzależnionych jest około 1,5 tys. osób, 6 tysięcy dorosłych i dzieci żyje w najbliższym otoczeniu uzależnionego, a 3,5 tysiąca to ofiary przemocy domowej doświadczonej od uzależnionego.
Wybór jest spory
Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która ma swoją siedzibę w Urzędzie Miasta to jedno z miejsc "pierwszego kontaktu", gdzie można uzyskać informacje o innych instytucjach pomocy. Przy magistracie działa też specjalny pełnomocnik ds. rozwiązywania problemów alkoholowych. Do zadań zarówno pełnomocnika, jak i MKRPA, należy realizacja Miejskiego Programu - a jakże - Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zerkamy w program i sprawdzamy, na czym polegają zadania wyznaczone przed dokument. Podstawowe cele to "profilaktyka alkoholowa wśród dzieci, młodzieży oraz dorosłych mieszkańców miasta (...) oraz zmniejszenie rozmiarów negatywnych skutków uzależnienia od alkoholu". Mają być osiągane za sprawą współpracy z poradnią, wspierania Ośrodka Interwencji Kryzysowej, koordynowania ogólnopolskiej akcji „Zachowaj Trzeźwy Umysł" czy zakup fachowej literatury oraz środków audiowizualnych dla instytucji prowadzących działalność profilaktyczną. Zwraca uwagę jeszcze jedno. Program na 2017 rok jest niemal identyczny z tym na poprzedni. Różnice? Kosmetyczne – zamiast 1 miliona 315 tysięcy złotych na realizację programu jest 5 tysięcy więcej. Reszta to coś na zasadzie "kopiuj-wklej". Dowód na ciągłą, konsekwentną politykę magistratu? Ocenę pozostawiamy wyłącznie czytelnikom.
Jest jeszcze przychodnia leczenia uzależnień przy Al. Armii Krajowej (kiedyś na Broniewskiego, do dziś wiele osób używa tego określenia) czy Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Abstynenckiej Pałacyk. Nazwa wzięła się z jednej z pierwszych siedzib organizacji – pałacyku przy ulicy Próchnika, w której obecnie Urzęduje Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, a w której kiedyś spotykali się uczestnicy mitingów AA. Z prezesem stowarzyszenia, Mirosławem Świechem, spotykamy się w obecnejsiedzibie organizacji. Ta mieści się w al. 3 Maja 31. Jest ulokowana pomiędzy budynkiem Starostwa Powiatowego, czyli popularnym "blaszakiem", a siedzibą TBS-u.
Pytamy prezesa, co sądzi o inicjatywie parlamentarzystów i czy troska o trzeźwość narodu jest troską uzasadnioną. - Każde działanie przeciwko uzależnieniu uważam za słuszne i jak najbardziej popieram każdą jego formę – odpowiada krótko. Czym zajmuje się Pałacyk? - Jako organizacja pozarządowa nasze działania skupiamy wyłącznie na profilaktyce i rehabilitacji, a nie na leczeniu uzależnienia, które jest zarezerwowane dla placówek prowadzących taką działalność– odpowiada. Bo przyuzależnieniusamo leczenie to za mało. Porównajmy je do założenia gipsu na złamaną nogę. Po zdjęciu go i leczeniu ambulatoryjnym konieczne jest ćwiczenie chorej kończyny czy rozruszanie jej, bez tego nigdy nie będzie wystarczająco sprawna.
Alkoholizm – choroba demokratyczna
W Pałacyku działa punkt informacyjno-konsultacyjny, w którym uzależniony może dowiedzieć się czegoś na temat uzależnienia, ustalić, co może z tym zrobić i dokąd jeszcze się udać. - Jest też czynny klub abstynenta, gdzie codziennie od 16.00 do 20.00 można przyjść, spotkać się z osobami, które utrzymują abstynencję, porozmawiać w gronie znajomych o problemach. Do tego grupy samopomocowe i grupy terapeutyczno-rozwojowe - wyjaśnia prezes. Jak długo trwają takie zajęcia? - Nie prowadzimy zapisów, tak jak przychodnia, która leczy, jest instytucją funduszową i rejestruje. U nas ta liczba jest płynna. Na pewno więcej ludzi przychodzi w okresie jesienno-zimowym. Grupy są 20-, 30- czy 40-osobowe, zajęcia z każdą z takich grup trwają około dwóch godzin – tłumaczy Mirosław Świech.
Poza Pałacykiem działają też inne grupy samopomocowe, które spotykają się codziennie w innym miejscu. Sama grupa instytucji, z którą współpracuje stowarzyszenie, to 16 organizacji – w tym piotrkowski magistrat, Związek Stowarzyszeń Abstynenckich Województwa Łódzkiego, PARPA, Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii, Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi, Komenda Miejska Policji, Biuro Rzecznika Praw Dziecka czy inne placówki – nawet ze z Katowic czy Torunia. Trudno pozbyć się wrażenia, że pomaganie osobie mającej problem z uzależnieniem przypomina stół szwedzki – oferta jest szeroka. Jest w czym wybierać i tylko od "częstującego się" zależy, czego z tego stołu chciałaby spróbować. To spory problem, ale tylko dla osoby uzależnionej. Ona problem zauważa na samym końcu i to ona – jako ostatnia – uświadamia sobie, że powinna zacząć się leczyć i coś zmienić. Wcześniej widzi to rodzina, koledzy z pracy, przyjaciele. Dostrzega to całe otoczenie.
Prezes stowarzyszenia dzieli się ciekawymi spostrzeżeniami. Mówi nam, że alkoholizm to jedna z najbardziej demokratycznych chorób, jakie istnieją. Chorują na nią osoby o przeróżnych statusach społecznych i materialnych. Klienci pod sklepami monopolowymi to jedynie czubek góry lodowej. - U nas w świadomości funkcjonuje obraz alkoholika jako osoby zdegradowanej społecznej, bez rodziny, bez pracy, często bez mieszkania, stojącej pod sklepem od rana, byle tylko kupić jakikolwiek alkohol, a prawdziwy obraz jest zgoła inny. Uzależniony to często też osoba doskonale radząca sobie „na pozór” w życiu, wysoko zarabiająca, funkcjonująca w rodzinie, prowadząca własna firmę. A jednak jest uzależniona. Odsetek takich osób jest bardzo wysoki.
M.Jaroń