Zgłaszający miał widzieć dym w sporej odległości, a samolot miał spaść prawdopodobnie w okolicy miejscowości Majków Mały. Powiadomiono także Aeroklub Ziemi Piotrkowskiej. Z lotniska natychmiast wystartował samolot, aby z góry ustalić miejsce wypadku. Powiadomione zostały także krajowe służby lotnicze, a na miejsce skierowano śmigłowiec wojskowy, który patrolował teren.
Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań samolotu nie odnaleziono, a samo zgłoszenie okazało się fałszywym alarmem.
Policja zweryfikowała zgłoszenie. Osoba zgłaszająca potwierdziła, że widziała taki fakt. Nie była jednak w stanie określić, czy widziała samolot, czy sam dym. Prawdopodobnie był to dym, który przypadkowo pojawił się wraz z przelotem samolotu. W tym konkretnym przypadku nie było to absolutnie złośliwe działanie osoby zgłaszającej. Jeśli widział taki fakt, to właściwie zareagował. W przypadku jednak, gdy ktoś celowo wprowadza w błąd służby i uruchamia całą akcję ratunkową, to grozi mu odpowiedzialność karna - relacjonuje młodszy brygadier Piotr Kaźmierczak z Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie.