Śpiewa od 30 lat, czyli od zawsze

Tydzień Trybunalski Niedziela, 13 kwietnia 201421
Kolejna, niezwykle utalentowana piotrkowianka w telewizyjnym talent show The Voice of Poland.
Fot. Marcin TymanowskiFot. Marcin Tymanowski

Do grupy, która (z powodzeniem) próbowała swoich sił w poprzedniej edycji programu (Agata Ewa Michalska, Ernest Staniaszek), i już zaprezentowała się w trwającej obecnie (Wojciech Baranowski), dołączyła niedawno Katarzyna Kołodziejczyk, która podczas tzw. przesłuchań w ciemno zakwalifikowała się do kolejnego etapu programu.
Już w najbliższą sobotę w telewizyjnej “Dwójce” będzie ją można zobaczyć podczas tzw. bitwy, czyli muzycznego starcia pomiędzy członkami tej samej drużyny.


Śpiewa od prawie 30 lat. Pierwszy telewizyjny występ zaliczyła jakieś 20 lat temu (“Szansa na sukces”)... To właściwie ile lat ma Kasia, skoro można o niej mówić jak o nestorce sceny? Trochę ponad trzydzieści. A że śpiewa niemal od urodzenia – sporo się już tych muzycznych doświadczeń zebrało.

Zauroczyła wrażliwością

Podczas tzw. przesłuchań w ciemno (kiedy jurorzy programu nie widzą uczestnika, a tylko słyszą jego głos) zachwyciła wrażliwością i dojrzałością. Zaśpiewała “Autumn leaves” Erica Claptona (org. Yves Montand i Irene Joachim) i poderwała z krzeseł Justynę Steczkowską i Marię Sadowską. To drużynę tej ostatniej wybrała Kasia, a jurorka obiecała, że zrobi wszystko, żeby “dla dziewczyny z takim głosem i z takim talentem” był to początek prawdziwej kariery.
Ale właściwie żadnego początku być nie musi. Ten początek Kasia dawno ma za sobą.

Od przedszkola do...

Pierwszy festiwal wygrała jeszcze w przedszkolu, kiedy miała 5 lat. To było wieeelka scena w piotrkowskim amfiteatrze. Piotrkowskim, bo choć urodziła się we Wrocławiu, to rodzina (już we wczesnym dzieciństwie Kasi, tuż po Dożynkach, kiedy miasto wyglądało jak z bajki) przeniosła się do Piotrkowa. I tak już zostało.
Od najmłodszych lat zajmowała się muzyką. Kończyła równolegle Szkołę Podstawową nr 18 i Szkołę Muzyczną I stopnia w klasie fletu poprzecznego. Ale zajmowała ją nie tylko gra na flecie. Śpiewała podczas różnych festiwali harcerskich, studenckich, w zespole Przedświt, w Zespole Muzyki Dawnej.

Francja – moja miłość

To w II LO w Piotrkowie nauczyła się języka francuskiego i właściwie to zadecydowało o jej dalszej życiowej drodze. W międzyczasie oczywiście był także kolejny etap muzycznej edukacji (w Szkole Muzycznej II stopnia nadal w klasie fletu), ale przed maturą Kasia zrezygnowała z niej na korzyść... matury.
Wcześniej jednak, kiedy miała 15 lat, w wakacje pojechała do Francji jako Au pair, do opieki nad dziećmi. Trafiła – jak opowiada - do cudownej osoby Sylvie, historyka sztuki, która pokazała jej wszystko to, co we Francji najpiękniejsze. Oprowadziła po paryskich muzeach, opowiedziała po kolei o każdym obrazie, rzeźbie. To wystarczyło, żeby w sztuce i Francji zakochać się na zawsze.
Po maturze wybrała więc romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Ale romanistyka to dość wymagający kierunek i na śpiewanie nie zostawało za dużo czasu (niewiele poza festiwalami piosenki francuskiej i greckiej). Były raczej słowniki, a na koniec praca magisterska z literatury XVIII wieku.

Od francuskiego do zamówień publicznych i własnego studia

W trakcie studiów na romanistyce Kasia skończyła także 2-letnie Studium Pedagogiczne oraz 2 letnią specjalizację: “Komunikacja w przedsiębiorstwie z kapitałem zagranicznym”. Ale po zdobyciu tytułu magistra postanowiła pouczyć się jeszcze trochę, tym razem w Łodzi, w Wyższej Szkole Studiów Międzynarodowych, na uzupełniających studiach magisterskich na kierunku stosunki międzynarodowe.
Po jakimś czasie dowiedziała się, że odbywa się nabór do Szkoły Prawa Francuskiego (studia podyplomowe) przy Uniwersytecie Łódzkim. Skończyła i ten kierunek. Niestety nie mogła kontynuować nauki we Francji, co proponowano jej po ukończeniu Szkoły Prawa Francuskiego. Wtedy zdecydowała się na założenie własnej firmy. Ponieważ od lat zajmowała się hobbistycznie obróbką dźwięku, postanowiła otworzyć studio nagraniowe SONART, które funkcjonowało przez 4 lata. Teraz pracuje dla różnych firm. Zajmuje się głównie prawem zamówień publicznych.

Muzyka – towarzysz od zawsze

Ale nie zamówienia publiczne, ale muzyka jest prawdziwą miłością Kasi, bo przecież towarzyszy jej od zawsze. Śpiewała w wielu zespołach: Daimonion, Przedświt, Zespół Muzyki Dawnej. Dwa sezony pracowała z Tatianą Okupnik. Śpiewała nawet z Rezerwatem na koncercie premier w Opolu. Ostatni, z jakim współpracowała, był Viva Quartet (muzyka francuska w akustycznym brzmieniu).
Wcześniej przez kilka lat brała na warsztat, z towarzyszeniem zespołu KGBand, piosenki Miry Kubasińskiej. Wiele przyjemności dawało także śpiewanie z chórem gospel. - Nie da się wyrazić, jak wiele energii daje taki kilkudziesięcioosobowy chór za plecami, to niesamowite. Miałam to szczęście, że śpiewałam w bełchatowskich chórze gospel Schola Cantorum Gospel Choir, kiedy jego dyrygentem był Piotr Kudyba – wspominała kiedyś Kasia.
Teraz najczęściej śpiewa piosenkę francuską, bo z racji wykształcenia i fascynacji Francją jest jej najbliższa. A śpiewa z akompaniamentem fortepianu ze świetnym młodym pianistą Mateuszem Olszewskim lub z towarzyszeniem zespołu w składzie: Marcin Janiszewski - akordeon, Marcin Fidos - kontrabas, Jan Adamkiewicz – skrzypce.

Własna płyta prawie gotowa

Ale poza muzyką francuską Kasia Kołodziejczyk tworzy także swoją własną muzykę ze wspaniałymi (jak o nich mówi) muzykami: Gerardem Klawe, Jakubem Kępką, Adrianem Tymanowskim, Marcinem Tymanowskim, Marcinem Gliszczyńskim. W zaciszu własnego studia Kasia tworzy płytę, o której marzy już od lat i ciągle nie ma na nią czasu. Wszystkie teksty napisała sama (są w języku polskim, angielskim i oczywiście francuskim) Muzykę komponowała na spółkę z Kubą Kępką. - Ja wymyśliłam melodie do piosenek, Kuba zrobił resztę. Co do stylu, to pewnie będzie inny niż wszystko, co robiłam do tej pory, bardziej ambientowy, ale tak właśnie ma być – mówiła jeszcze przed udziałem w programie.

Czy teraz, kiedy na ekranie obejrzało ją kilka milionów widzów, będzie miała większą motywację, żeby ów własny projekt dokończyć? Pewnie tak, choć i przed udziałem w muzycznym show jej tego nie brakowało. Bo to dziewczyna, która ma pomysł na siebie. Program może jej tylko pomoc w jego realizacji.

Tego jej właśnie życzymy!

Anna Wiktorowicz

POLECAMY


Zainteresował temat?

7

2


Komentarze (21)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

taki jeden taki jedenranga13.04.2014 11:34

Nie ma to, jak w niedzielne przedpołudnie zaprosić na występ, który odbył się poprzedniego dnia...
Poza tym:

Cytuję:
Zaśpiewała “Autumn leaves” Erica Claptona (org. Yves Montand i Irene Joachim)


"Martwe liście" napisał w 1945 Joseh Kosma do wiersza Jacques'a Préverta. Wszyscy inni są tylko wykonawcami "evergreena".

52


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat