Kontrolerzy zwracają uwagę na to jak przetrzymywany jest drób, czy jest karmiony w zamknięciu i czy ilość sztuk jest zgodna ze zgłoszeniem, jakie trzeba przekazać do inspekcji.
- Nie ma żadnych dronów, to zwykłe plotki - mówił w radiowym Maglu Paweł Śpiewak, powiatowy lekarz weterynarii w Piotrkowie. - Inspektorzy pojawiają się osobiście. Przypominam, że kury nie mogą przebywać na otwartym powietrzu, muszą znajdować się w budynku gospodarczym, czyli tzw. kurniku. To wszystko z powodu zagrożenia wystąpieniem wirusa ptasiej grypy. Zakaz wypuszczania drobiu na zewnątrz obowiązuje i będzie obowiązywał do wydania ewentualnego zmieniającego go zarządzenia.
Kilka osób boleśnie przekonało się o obowiązujących od grudnia ubiegłego roku przepisach.
- Ukarano do tej pory ok. dziesięciu hodowców. Kary to od 2000 do 8000 złotych, ale my stosujemy specjalny przelicznik, który wynosi dokładnie 834 zł. Kara nakładana jest w formie mandatu i nigdy gotówką. Przy okazji przestrzegamy przed pojawianiem się oszustów: członkowie inspekcji najpierw się legitymują, a same mandaty wypisują, nie mają prawa żądać zapłaty w gotówce - mówił P. Śpiewak.
To trudny czas dla lubiących pewną wolność kur, ale i dla gospodarzy. Słuchacze Magla dopytywali, co zatem z hodowcami gołębi? Czy one nie są w stanie przenosić wirusa?
I jeszcze jedno. Do tej pory żadnego przypadku obecności ptasiej grypy w naszym regionie nie wykryto.