Puścić pawia, przegonić bobra

Tydzień Trybunalski Niedziela, 06 kwietnia 20149
Puścić pawia, przegonić bobra, uchronić psa przed zoofilem – czym muszą (a czasem chcą) zajmować się piotrkowscy radni? Zwierzęta – w końcu bracia nasi mniejsi – dość często goszczą na posiedzeniach komisji problemowych Rady Miasta. Są też tematem poważnych wystąpień na sesjach.
fot. awfot. aw

Kiedy do Biura Rady Miasta trafia oficjalne pismo, radny wyjścia nie ma – sprawą musi się zająć. Pismo trafia pod obrady komisji, a z nim złożona kwestia ptasich odchodów na ławkach czy też problem głośnego krakania krukowatych w parku.

Ornitologicznie – czyli na co ptak nie powinien sobie pozwalać

Taki na przykład gołąb – nie powinien pozwalać sobie na zanieczyszczanie kamienicy czy np. ludzi stojących przy bankomacie (zainstalowanym w tejże kamienicy). A pozwalał sobie. Nie powinien też kręcić się i śmiało żebrać o pożywienie w centrum miasta. A żebrał (i ludzie sypali, co mogli). No i doczekał się. W 2010 roku radni postanowili zabronić dokarmiania gołębi w centrum miasta (pod groźba nałożenia mandatu w wysokości 500 zł) i wyznaczyli strefy poza miastem. Tyle tylko, że gołębiom brak subordynacji (podobnie zresztą jak niektórym piotrkowianom). No i gołębie zostały w centrum. A radni – nie tacy znowu okrutni. Zimą pozwolili podkarmić ptaszki i wmieście, wyznaczając do tego konkretne miejsca: Partyzantów 31 (z tyłu za pomnikiem), przy ulicy Narutowicza 14 (przy parkingu) na pl. Niepodległości (na skwerku) – przy skrzyżowaniu al. 3 Maja i Al. Kopernika. Tylko czy gołębie przeczytały uchwałę i wiedziały, gdzie polecieć?
Teraz znów niepokój radnych wzbudziły... krukowate. Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Piotrkowa Trybunalskiego radny Przemysław Winiarski postanowił zwrócić uwagę na pewną śmierdzącą sprawę. W związku z planowaną rewitalizacją parku im. Poniatowskiego zaproponował: - Może lepiej byłoby w parku puścić pawia niż tolerować krukowate na drzewach. Może ten puszczony paw by je wystraszył, bo nie ma innych formalnych możliwości pozbycia się latających czarnych obiektów (czy to są kawki, czy gawrony – nie wiem). W każdym razie korzystanie z parku w sposób znaczący utrudniają – mówił radny. I nawet piękne alejki, które powstaną podczas rewitalizacji, nie pomogą. - Ludzie będą zniechęceni na skutek nalotów kończących się wiadomo czym – śmierdzącym problemem.
Inny radny – Rafał Czajka – podziękował z kolei, że kolega nie wymienił w tym miejscu... Czajek.
I choć Przemysław Winiarski z przymrużeniem oka wywołał temat, do odpowiedzi poczuł się zobowiązany wiceprezydent Adam Karzewnik. – Z przegonieniem ptaków jest gorzej, bo nie da się tego zrobić bez uzyskania odpowiednich pozwoleń. Rzeczywiście park z takim dużym skupiskiem ptaków nie jest może wart odwiedzania. Myślę, że po rewitalizacji uda się gdzieś te ptaki w inne miejsce lub poza miasto przenieść. Oczywiście nie wskażemy im, gdzie mają przebywać, ale podejmiemy działania, które umożliwią ewentualne płoszenie tych ptaków – mówił prezydent. – Być może trzeba będzie postarać się o jakiegoś sokoła (nie bażanta czy pawia).
“Orły, sokoły, bażanty...” śpiewała kiedyś Danuta Rinn. I niech to pozostanie jedynym komentarzem.

Paragrafem w bobra

Z bobrem jest gorszy problem, bo na bobra paragraf już jest, ale taki, który bobra broni. A tu radny Ludomir Pencina, jako przewodniczący Rady Osiedla Krakowskie Przedmieście – Sulejowska, złożył pod koniec stycznia tego roku oficjalne pismo w sprawie podtapiania segmentów przez wody gruntowe w okolicach ul. Śląskiej i ronda Sulejowskiego w Piotrkowie Trybunalskim “na skutek żerowania bobrów”. Odpowiedział wiceprezydent Adam Karzewnik. – Uprzejmie informuję, że bóbr europejski należy do gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną częściową – i cytuje dalej wszystkie paragrafy. Bóbr może więc szkodzić, ale pokrzywdzonym należy się odszkodowanie. – Skarb Państwa odpowiada za szkody wyrządzone przez bobry w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim. Oględzin i szacowania szkód, a także ustalania wysokości odszkodowania i jego wypłaty dokonuje regionalny dyrektor ochrony środowiska. (...) W Piotrkowie organem władnym do rozpatrzenia w/w spraw jest Wydział Spraw Terenowych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, który mieści się przy ul. Sienkiewicza 16 a – całkiem serio odpowiada radnemu wiceprezydent.
Pokrzywdzeni przez bobry wiedzą już więc, jakie ścieżki (urzędowe) mają wydeptywać. A bobry... wydeptują własne.

Pies przyjaciel u zoofila?

Czy piotrkowskie psy trafiają do niemieckich zoofilów? Tym tematem także musieli zająć się Piotrkowscy radni. Musieli, bo oficjalne pismo w tej sprawie skierowały do nich (a także do prezydentów Piotrkowa, Radomska, Bełchatowa i Pabianic) przedstawicielki Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Czytamy w nim m.in.:
“W związku z doniesieniami medialnymi, mówiącymi o tym, że zoofilia w Niemczech w ostatnich latach drastycznie wzrosła, a zoofile założyli swój związek ZETA i organizują demonstracje przeciwko zakazowi zoofilii w Niemczech, która tam obowiązuje od ponad roku i nie jest uznana za przestępstwo wobec zwierząt, a jedynie wykroczenie, zwracamy się do Pań i Panów Prezydentów oraz Radnych miast, z których psy są wywożone do Niemiec, z wnioskiem o wnikliwe zbadanie i sprawdzenie ich dalszych losów.
Wyjaśnienia, że zwierzęta wywiozła fundacja Hunde Hilfe Polen lub inna i cyt. >>psy pojechały do raju na ziemi<<, nie są przekonujące w odniesieniu do faktu: 1) ogromnego przepełnienia niemieckich schronisk, w których zwierzęta też czekają na nowe domy; 2) braku dla większości wywiezionych psów dokumentów TRACES; 3) licznych doniesień o wykorzystywaniu zwierząt do eksperymentów, zoofilii, walk psów. (...) Apelujemy więc do Państwa o poważne i z należytą uwagą potraktowanie naszego listu i jako priorytetowe zajęcie się tym bulwersującym problemem”. Do tego apelu panie dołączają materiał zdjęciowy (nawet nie dla dorosłych).
Radny więc – rad nierad – sprawą zająć się musi. Do zapoznania się z pismem zachęcał podczas posiedzenia Komisji Administracji i Porządku Publicznego jej wiceprzewodniczący, Przemysław Winiarski. – Pismo w swojej wymowie jest przerażające, nie będę go w związku z tym cytował, natomiast zachęcam do zapoznania się z nim. Jest bardzo ciekawe. Intencją tego pisma jest zwrócenie uwagi na to, czy tak masowe wywożenie zwierząt do Niemiec, tudzież innych krajów Europy Zachodniej, wobec tych informacji o legalności zoofilii, jest humanitarnym traktowaniem zwierząt – mówił wiceprzewodniczący komisji.
Radni (przynajmniej niektórzy) zapoznali się więc, ale Grażyna Fałek, prezes oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Piotrkowie Trybunalskim, kierownik piotrkowskiego schroniska, musiała oficjalnie odpowiedzieć na zarzuty. Bo przecież psy z naszego schroniska trafiają do Niemiec (miesięcznie kilkanaście sztuk) Wystosowała więc pismo do Referatu Usług Komunalnych UM. Pisze w nim m.in.: - Jak wynika z treści. przesłanego nam w załączeniu pisma Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, jesteśmy oskarżani przez wymienione Towarzystwo o prowadzenie adopcji poprzez niemiecką Fundacje Hunde Hilfe Polen, gdzie nasze zwierzęta wykorzystywane są w zoofilii.
(...) Współpracujemy z Fundacją Niemiecką od wielu lat i jej działalność nie budzi naszych zastrzeżeń. Jest to organizacja sprawdzona, zarejestrowana w Niemczech, działająca legalnie. Zwierzęta wyjeżdżające od adopcji w Niemczech posiadają wszelkie wymagane dokumenty weterynaryjne. Otrzymujemy zwrotnie potwierdzenie z nowych domów naszych zwierząt z ich właścicielami. (...) Intencją ŁTOnZ jest, aby zabronić schroniskom współpracy z fundacją niemiecką, czyli nie dać szansy zwierzętom na nowy dom, a tym samym skazać je na pobyt w schronisku, być może do końca ich życia. (...) Należy zadać pytanie ŁTOnZ, czy prowadzi działania, aby pomóc schroniskom w zwiększeniu adopcji w Polsce - pyta Grażyna Fałek, prezes oddziału TOZ w Piotrkowi Trybunalskim, kierownik piotrkowskiego schroniska i w załączniku tym razem przesyła dokumentację fotograficzną kilku zwierząt adoptowanych w Niemczech.
Co radni zrobią z oskarżeniami o wspomaganie zoofilii? Pewnie będą jeszcze o nich rozmawiać. A później przyjdzie pora na następny temat. Może o wężu w kieszeni czy wilku, co nosił razy kilka. Oby za te tematy nie ponieśli i wilka...

Anna Wiktorowicz


Zainteresował temat?

1

2


Zobacz również

Komentarze (9)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Marek 1 ~Marek 1 (Gość)08.04.2014 14:18

Ten winiarski niech wreszcie zabierze się do pracy a tylko udaje tragedia.

11


tutaj tutajranga08.04.2014 00:34

Kiedy ludzie się boją, robią różne rzeczy.
Czego się radni boją? Że z powrotem staną się ludźmi?
Zaprawdę, strach w gaciach stoi.

20


gość ~gość (Gość)07.04.2014 23:15

Może radni zajęli by się poziomem leczenia w naszym mieście. To, co cała Polska widziała w programie TV Elżbiety Jaworowicz, to tylko kropla w morzu....tego, co dzieje się w naszych szpitalach !!!!!

30


Al Bundy ~Al Bundy (Gość)07.04.2014 22:33

Cytuję:
Czy piotrkowskie psy trafiają do niemieckich zoofilów? Tym tematem także musieli zająć się Piotrkowscy radni. Musieli, bo oficjalne pismo w tej sprawie skierowały do nich (a także do prezydentów Piotrkowa, Radomska, Bełchatowa i Pabianic) przedstawicielki Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.


Cytuję:
Intencją tego pisma jest zwrócenie uwagi na to, czy tak masowe wywożenie zwierząt do Niemiec, tudzież innych krajów Europy Zachodniej, wobec tych informacji o legalności zoofilii, jest humanitarnym traktowaniem zwierząt &#8211; mówił wiceprzewodniczący komisji.


Jeśli pies u nas w schronisku jest traktowany jako coś, co jedynie generuje koszty, a ktoś z zagranicy chciałby go adoptować, to w czym w sumie problem? Przecież Niemiec to nie Wietnamczyk, psa raczej nie zje. Jedyne co należałoby sprawdzić, to to, czy psy nie trafiają do jakichś laboratoriów jako materiał do eksperymentów.
Ale jeśli pies trafi do zoofila (pewnie raczej zoofilki) to czy to dla psa faktycznie będzie krzywda? W sumie zastanawiam się, jak się takie stosunki nazywają z punktu widzenia psa - homofilia? :)
Czy nasi obrońcy zwierząt nie potrafią z odrobiną empatii podejść do losu tych biednych paskudnych Niemek, które nawet najbardziej zdesperowani faceci omijają szerokim łukiem? :) Te kobiety to też ludzie, i też zasługują na odrobinę miłości, również fizycznej! ;) A chyba lepiej zrobić to z najlepszym przyjacielem, niż z pierwszym lepszym, prawda? No, a poza tym, na pewno pieska będą dobrze karmić, aby miał siłę i ochotę... :)
A teraz spójrzmy na to z innej perspektywy: w czasach, gdy nasz premier ciągle próbuje włazić w szerokie dupsko nadobnej Angeli, nasze najzwyklejsze upodlone przez los i ludzi Burki i Azory (być może nawet takie z kulawą nogą) gdzieś tam w niemieckich domach 3,14...erdo*ą niemieckie kobiety! :) No, kurde, czyż to nie piękny i budujący obraz? :) Wyobraźcie sobie, że one to robią na chwałę Rzeczypospolitej - od razu Wam się humor poprawi! ;)
Mi jak widać dopisuje, bo czytając o takich problemach, można się już tylko śmiać...
Dla wszystkich pań w szczególny sposób kochających psy piosenka z dedykacją (nie dla dzieci):


Cytuję:
Co radni zrobią z oskarżeniami o wspomaganie zoofilii? Pewnie będą jeszcze o nich rozmawiać. A później przyjdzie pora na następny temat. Może o wężu w kieszeni czy wilku, co nosił razy kilka.


Spoko, spoko... barany na pewno coś wymyślą...

01


Al Bundy ~Al Bundy (Gość)07.04.2014 22:02

Cytuję:
Puścić pawia, przegonić bobra, uchronić psa przed zoofilem &#8211; czym muszą (a czasem chcą) zajmować się piotrkowscy radni?


Kto by pomyślał, że miejskich radnych trapią takie problemy na sesjach? Jeśli już jesteśmy przy tej zwierzęco-ludzkiej terminologii, to pozostaje się cieszyć, że na sesjach nie przechodzą wprost do czynności uważanych za bardziej gorszące, niźli puszczanie pawia (a nawet puszczanie bąków), jak np. klikanie myszki, czochranie bobra, głaskanie pytona, czy wręcz walenie konia... Ale baranki w ścianę niektórym z radnych by się przydały - może by główka zaczęła lepiej pracować i zamiast nad bzdetami pochyliliby się na sesjach nad ważniejszymi dla miasta i mieszkańców sprawami? Bo jak czytam te rewelacje, to mowę odbiera i gęba samoczynnie karpie wali (trzymając się przyjętej terminologii...).
Jak można traktować poważnie osoby, które próbują uchwałami ustalać, gdzie ptaki mają latać, gdzie mają jeść i gdzie mają srać? Ja proponuję ptaki wystrychnąć na dudka...

Cytuję:
Z bobrem jest gorszy problem, bo na bobra paragraf już jest, ale taki, który bobra broni.



Jaki następny problem weźmie na warsztat szanowna Rada Miasta? Gdzie w Piotrkowie będzie mógł rosnąć świerzop?
;)

01


OVK ~OVK (Gość)06.04.2014 21:51

"kaak" napisał(a):
puszczam pawia jak czytam te artykuły.


albo komentarze niektórych forumowych głupków,nie będę wymieniał,wszyscy wiedzą o kogo chodzi.

31


goja ~goja (Gość)06.04.2014 21:01

Dla obecnie rządzącej miernoty to tematy zupełnie adekwatne.
Więcej nie powinniśmy wymagać.

41


ja ~ja (Gość)06.04.2014 18:53

Wydział Spraw Terenowych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi nie istnieje już w Piotrkowie na ul.Sienkiewicza 16a, wszelkie sprawy dotyczące odszkodowań za szkody wyrządzone przez bobry należy załatwiać w siedzibie RDOŚ w Łodzi ul.Traugutta 25

40


kaak ~kaak (Gość)06.04.2014 16:38

puszczam pawia jak czytam te artykuły.

51


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat