Leśnicy przez blisko tydzień próbowali wytypować sprawcę, a do poszukiwań używali m.in. drona. W końcu na terenie jednej z posesji zauważono podejrzaną wolierę. Przypuszczenia okazały się słuszne. Ptaki były w bardzo złym stanie. - U jednego stan był nawet krytyczny, ze względu na odwodnienie. Gdy próbowałem go złapać w klatce, to do mnie przybiegł, bo myślał, że chce go nakarmić. Jastrzębie mają połamane ogony, wytarte głowy. Na jednej posesji, gdzie mieszka hodowca gołębi, zauważyliśmy podejrzaną wolierę. Weszliśmy tam. Mężczyzna był bardzo zaskoczony i od razu doprowadził nas do jastrzębi. Odebrane ptaki trafiły do Ośrodka Rehabilitacji Nadleśnictwa Piotrków. Jeden z nich jest już na oblocie, ma pełne upierzenie i uczy się latać - mówi Paweł Kowalski z Osady Leśnej w Kole.
Sprawca, po przedstawieniu mu zarzutu, oczekuje na rozprawę sądową.