Przypomnijmy, problem narastającego sporu opisywaliśmy kilka tygodni temu w tekście Betoniarnia utrudnia życie mieszkańców. Skarżyli się oni wówczas na hałas, wywoływany przez toczącą się nieopodal produkcję i wywołane przez nią duże zapylenie.
Warunki do życia są fatalne. Pył unosi się wszędzie. Wieczny hałas, pikanie samochodów. Nic się nie zmieniło od naszego ostatniego protestu, a wręcz jest jeszcze gorzej. My tu mieszkamy 45 lat. Dawno temu mieliśmy tu przedszkole, bliskość zakładów pracy, stołówkę i żyło się naprawdę dobrze. Do samej ulicy Roosevelta miały być wybudowane bloki. Jakiś urzędnik postanowił jednak zmienić te plany i zrobić tu dzielnicę przemysłową. Teraz my na tym cierpimy. Nikt się z nami nie liczy - mówią mieszkańcy.
Nasz reporter dowiedział się, że uciążliwości nie kończą się dla mieszkających przy Wroniej nawet w nocy.
Bywa, że nawet w nocy o godzinie 3.00 hałas spędza nam sen z powiek. Budzik jest zbędny. Obecnie produkcja trwa już chyba non stop. Jezdnia jest tak ubrudzona cementem, że każdy pojazd, który tędy przejedzie, nadaje się od razu do umycia - dodają sąsiedzi betoniarni.
Mieszkańcy niezmiennie podkreślają też, że do osób, które sprzeciwiają się funkcjonowaniu betoniarni, kierowane są groźby.
Ludzie są zastraszani. Ten człowiek odpowiedzialny za interes już nawet odwiedza mieszkania w blokach. Nie wiadomo czy jego groźby to tylko słowa, czy realne zagrożenie - zastanawia się kolejny z naszych rozmówców.
W czasie wtorkowego zgromadzenia po stronie mieszkańców stanęli m.in. radni miejscy z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Panie prezydencie skandalem jest, że plan zagospodarowania przestrzennego dla opisywanego osiedla przewidywał czterdzieści kilka metrów strefy ochronnej. Apelujemy o to, żeby to było 300 metrów i żeby w tym miejscu prowadzone były wyłącznie przedsięwzięcia usługowe, nie zaś produkcyjne. Niech pochylą się nad tym problemem także wszyscy radni - apelował Piotr Gajda.
Mieszkańcy bezskutecznie próbowali spotkać się z władzami Piotrkowa Trybunalskiego. Stanowisko Urzędu Miasta przekazał nam kierownik biura prasowego magistratu.
Przede wszystkim powinniśmy oddzielić od siebie Urząd Miasta od Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. My byliśmy odpowiedzialni za wydanie pozwolenia na budowę mobilnej betoniarni, nie zaś za kontrolę tego, czy przedsiębiorca, który je uzyskał działa zgodnie z prawem. To zadanie inspektora, który podlega wojewodzie łódzkiemu. Jesteśmy zaskoczeni, że niektórzy radni próbują zamglić obraz tej sytuacji i zamiast skierować mieszkańców ul. Wroniej do właściwych instytucji, kierują ich do nas - mówi Jarosław Bąkowicz. - Urząd nie miał wpływu na rozpoczęcie produkcji betonu w tym miejscu. Nie miał też możliwości niewydania pozwolenia na budowę mobilnej betoniarni. RDOŚ uznał, że to przedsięwzięcie nie jest szkodliwe dla okolicy. W związku z przepisami krajowymi i lokalnymi, musieliśmy więc pozwolić na budowę - dodaje.
Tymczasem w tej sprawie pojawił się też głos, że poszczególne instytucje mogą działać nie do końca właściwie.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nie dostrzega problemu, a pan prezydent nie zaskarży swojej własnej decyzji. Po zakończonej kontroli dowiedzieliśmy się, że ten pan, niczego nie produkuje. W mojej ocenie jest tu jakaś zmowa Urzędu Miasta i Powiatowego Inspektoratu. Widzieli państwo nagrania i dokumenty świadczące o tym, że produkcja trwa, a stwierdza się, że jej nie ma - dziwi się radny Łukasz Janik.
Niezależnie od wyniku wtorkowych rozmów na terenie piotrkowskiego magistratu, mieszkańcy ulicy Wroniej nie zamierzają poddawać się w walce o spokojne życie na swoim osiedlu. Jaki będzie jej rezultat? Zapewne przekonamy się za jakiś czas, a my do tej sprawy będziemy jeszcze wracać.