Uroczystości żałobne rozpoczęły się w Bazylice Mniejszej pw. św. Jakuba, gdzie odprawiono mszę świętą w intencji zmarłej. Podczas eucharystii głos zabrała m.in. córka, która podkreślała, że mama wiele czasu i sił poświęciła, aby zachować pamięć o bohaterach walki o wolną Polskę.
Dużo pisała, a jej artykuły ukazywały się w wielu publikacjach. W swojej książce "Byłam łączniczką Armii Krajowej" ocaliła od zapomnienia wiele pięknych i bohaterskich i pięknych sylwetek z tamtych - gniewnych - lat. Ale "Kora" to również kochająca mama, babcia i prababcia. To nie tylko dziewczyna w partyzanckim mundurze czy lekarskim uniformie, ale kobieta. Kobieta w eleganckiej sukience i butach na obcasach. Kobieta z burzą rudnych loków, kochająca muzykę, poezję i sztukę. Kochająca ludzi i zwierzęta. Kochająca życie. Teraz też zapewne przygląda się nam, mówiąc: Kochani, jest dobrze. Pamiętajcie, że - jak mawiał wieszcz - trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe. A nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę - mówiła córka Haliny Kępińskiej-Bazylewicz.
Po eucharystii uroczystości przeniosły się na stary cmentarz w Piotrkowie, gdzie pochowano bohaterkę Armii Krajowej. W uroczystości udział wzięła rodzina, przyjaciele i znajomi, weterani, przedstawiciele władz oraz delegacje młodzieży z piotrkowskich szkół.
Więcej na temat wyjątkowej postaci piotrkowskiej historii piszemy w artykule:
Żegnamy "Korę". Zmarła Halina Kępińska–Bazylewicz.