Spotkanie rozpoczęło się niespodziewanie. W 6. minucie po bramce Macieja Pilitowskiego prowadzili bowiem nasi szczypiorniści 5:2. To tylko podrażniło faworytów, którzy rzucili pięć bramek z rzędu i w 11. minucie wygrywali 7:5. Piotrkowianin nie dał Orlen Wiśle narzucić swojego stylu gry. Bardzo dobrze między słupkami spisywał się Piotr Ner, a jego koledzy z pola zaskakiwali płocką defensywę. Przy stanie 10:11 zdenerwowany Manolo Cadenas poprosił o przerwę na żądanie. Przyniosło to efekt w postaci rzuconych czterech kolejnych bramek i prowadzenia do przerwy 20:16.
Gospodarzom sił starczyło na pierwszy kwadrans drugiej połowy. W 45. minucie było tylko 24:27 dla Orlen Wisły, a Piotrkowianin miał szansę odzyskać piłkę. Zdaniem trenera gospodarzy Tadeusza Jednoroga poważny błąd w tym momencie popełnili sędziowie stolikowi, którzy przerwali kontrę jego zespołu. Uznali oni bowiem, że wcześniej na stoliku znalazła się tabliczka z czasem położona przez asystenta Cadenasa Krzysztofa Kisiela. Zdenerwowany szkoleniowiec długo rozpamiętywał tę sytuację głośno komentując pracę jednego z arbitrów stolikowych. W ostatnim kwadransie szczypiorniści z Płocka ponownie odskoczyli na 7-8 bramek kończąc mecz z wynikiem 35:28. Widać było gołym okiem, że zespół z Płocka chce wygrać w Piotrkowie jak najmniejszym nakładem sił mając na uwadze mecze w Lidze Mistrzów.
- Nie chcę już wracać do wydarzeń sprzed kilku miesięcy. Powiedziałem już wszystko na ten temat. Jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie to na pewno mój zespół zasługuje na słowa uznania. Podobnie jak z meczu z Vive Targami Kielce wynieśliśmy z tej konfrontacji cenne doświadczenia - powiedział po spotkaniu Jednoróg.
Piotrkowianin – Orlen Wisła Płock 28:35 (16:20)
Piotrkowianin: Ner, Wnuk, Procho – Głowacki, Mróz 1, Daćko 4, Tórz 4, Woynowski, Trojanowski 4, Różański 2, Swat 2, Iskra, Pilitowski 4, Pożarek 1, Pacześny 4/3, Wasilewski 2.
Trener: Tadeusz Jednoróg