Informacje o zaginięciu opocznianki policja otrzymała 11 lipca po południu. Z zawiadomienia wynikało, że kobieta jest niepełnosprawna, nie mówi i nie potrafi wskazać miejsca zamieszkania. Istniało duże ryzyko, że jej zdrowie i życie jest zagrożone. - Jak zwykle w takich sytuacjach dla całej jednostki policji został ogłoszony alarm. Do poszukiwań włączyli się także strażacy. Wspólnie przeczesywali teren w obrębie ostatniego miejsca przebywania kobiety oraz inne części miasta. Rozmawiali z mieszkańcami, sprawdzali pustostany, skwery, parki, pobliskie lasy mówi st. asp. Barbara Stępień.
Informacje o zaginionej zostały także opublikowane w mediach społecznościowych. Dodatkowo policjanci (przy użyciu radiowozów służbowych i zamontowanych tam megafonów) informowali mieszkańców Opoczna o prowadzonych poszukiwaniach i zwracali się z prośbą o przekazywanie w tej sprawie jakichkolwiek informacji, które mogłyby przybliżyć służbom miejsca, w których być może starsza pani była widziana w ciągu dnia. Okazało się, że opocznianie włączyli się w poszukiwania. - Docierały do nas sygnały i informacje, które weryfikowaliśmy – dodaje B. Stępień.
12 lipca przed godziną 7 policja otrzymała informacje od pracownika PKP w miejscowości Zachorzów Kolonia, że prawdopodobnie w okolicy budki dróżnika PKP widzi zaginioną kobietę. - Pracownik kolei wiedział, o poszukiwaniach z mediów społecznościowych, w których był zamieszczony wizerunek kobiety, poza tym przez całą noc widział w pobliżu policjantów, którzy kontynuowali miedzy innymi w tamtej okolicy poszukiwania kobiety. Szybko skojarzył fakty, zainteresował się samotną kobietą, która wyszła z lasu. Okazało się, że jego przypuszczenia potwierdziły się. Starsza pani od miejsca zaginięcia przeszła prawie 8 kilometrów – relacjonuje policjantka.
Na szczęście, pomimo spędzonej w lesie nocy, życiu kobiety nic nie zagraża. - Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasz apel o zaginionej. Dziękujemy też strażakom, którzy włączyli się w poszukiwania – mówi Barbara Stępień.