W niedzielę (17 sierpnia) Zespół Ratownictwa Medycznego z Wolborza został wysłany do Moszczenicy. Wezwanie dotyczyło pijanego mężczyzny (upojony, bez kontaktu), którego znaleziono leżącego na ulicy.
- Po przetransportowaniu pacjenta do karetki i rozpoczęciu medycznych czynności ratunkowych, do ambulansu podeszły cztery osoby (dwie kobiety i dwóch mężczyzn), które zaczęły dobijać się do drzwi auta. Ratownicy, przekonani, że to rodzina pacjenta, która może udzielić informacji na jego temat, otworzyli drzwi. Mężczyźni zaczęli wulgarnie zachowywać się w stosunku do ratowników medycznych, byli bardzo agresywni. Kiedy ratownicy zajmowali się pacjentem w karetce, a kierowca chciał ruszyć, by udać się do szpitala, jeden z mężczyzn podszedł do karetki i zaczął ją kopać. Natychmiast została wezwana policja, która zatrzymała awanturników – informuje Ewa Tarnowska-Ciotucha, rzecznik Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie.
Po przekazaniu pacjenta do SOR-u, okazało się, że karetka nie chciała ruszyć. - Możliwe, że powodem było uszkodzenie auta przez mężczyzn. Trwają oględziny. Czekamy na ich wynik – dodaje rzecznik szpitala. - Ta sytuacja spowodowała też wydłużony czas dotarcia pacjenta do oddziału ratunkowego, co mogło skutkować realnym zagrożeniem życia pacjenta (po dokładnych badaniach okazało się, że stan chorego jest poważny). Należy zaznaczyć, że zespół ratowników, który został napadnięty, po zakończeniu interwencji został wyłączony z działań ratowniczych na dwie godziny.
No cóż, bezmyślność ludzka nie zna granic. Na szczęście awanturnicy zostali zatrzymani przez policję. Należy też pamiętać, że ratownicy medyczni, wykonując medyczne czynności ratunkowe, korzystają z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych, a więc napaść na medyków skutkuje takimi samymi sankcjami jak np. napaść na policjanta.
Niestety z przykrością trzeba dodać, że agresja słowna w stosunku do Zespołów Ratownictwa Medycznego zdarza się bardzo często.
Agresja fizyczna też nie jest rzadkością.