Od początku spotkania nasza drużyna nie dała narzucić wyżej notowanym w tabeli gospodarzom swoich warunków. Piotrkowianin grał z Azotami jak równy z równym, a dobra dyspozycja rzutowa Marcina Tórza oraz postawa Damiana Procho w bramce pozwoliła Piotrkowianinowi prowadzić do przerwy 19:17.
W drugiej połowie spotkania Piotrkowianin powiększył przewagę do 4 trafień (22:18) i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do wyjazdowego zwycięstwa. Niestety jednak podopieczni Rafała Kuptela stracili skuteczność. Na kwadrans przed końcem gospodarze odzyskali prowadzenie. Po bramce Michała Szyby było 26:25 dla Azotów. Chwilę później na 27:25 podwyższył Mateusz Jankowski. Piotrkowianin nie załamał się jednak takim obrotem sytuacji i po trafieniach Wojciecha Trojanowskiego oraz Piotra Swata był remis 27:27. Ostatnie minuty to prawdziwa wojna nerwów. W najważniejszych momentach nie drżały jednak ręce Trojanowskiemu, który skutecznie wykorzystywał rzuty karne. Na cztery minuty przed końcem bardzo ważnego gola rzucił Tórz i było 32:30. Chwilę później Piotr Ner obronił rzut Mateusza Kusa i Piotrkowianin odzyskał piłkę. Stało się jasne, że jeśli rzuci bramkę to wywiezie z Puław dwa punkty. Nie trafił jednak ze skrzydła Piotr Swat i zamiast 33:30 zrobiło się 31:32. Dziesięć sekund później nastąpiła kolejna strata Piotrkowianina i po trafieniu Marko Tarabochii na tablicy wyników wyświetlił się remis. Rzut Tórza okazał się niecelny i meczową piłkę mieli gospodarze. Nie trafili jednak ostatniej akcji i mecz zakończył się remisem. Biorąc pod uwagę przebieg spotkania Piotrkowianin ma czego żałować. Był bowiem bliski wywalczenia kompletu punktów.
Azoty Puławy - Piotrkowianin 32:32 (17:19)
Piotrkowianin: Procho, Ner - Swat 2, Woynowski 1, Pilitowski 3, Tórz 8, Trojanowski 10/6, Daćko 4, Mróz 2, Pożarek 1, Pacześny 1.
Trener: Rafał Kuptel