Po pierwszej połowie wydawało się, że zwycięstwo naszych szczypiornistów będzie łatwe i bezstresowe. Piotrkowianin prowadził bowiem różnicą czterech bramek 13:9. MTS Chrzanów nie zamierzał się jednak poddawać. Szybko zniwelował straty i od 40 minuty wynik spotkania oscylował wokół remisu. Na sześć minut przed końcem przy stanie 24:23 dla gospodarzy mecz został przerwany na około 20 minut. Powodem było zadymienie hali. Miejscowi kibice odpalili bowiem świece dymne.
- Właściwie to powinniśmy domagać się walkowera. Przerwa trwała bardzo długo, a wina leżała po stronie kibiców z Chrzanowa - mówił po spotkaniu prezes Piotrkowianina Tomasz Zwierzchowski.
Próbę nerwów w końcowych minutach lepiej znieśli jednak nasi zawodnicy. Wygrali 26:25, a ostatnie sekundy to był prawdziwy horror. Gospodarze wycofali bramkarza i w siedmiu próbowali doprowadzić do remisu. To się na szczęście nie udało. Piotrkowianin za tydzień wreszcie zagra we własnej hali. Wicelider tabeli w grupie B I ligi podejmować będzie Ostrovię Ostrów Wielkopolski.
MTS Chrzanów - Piotrkowianin 25:26 (9:13)
Piotrkowianin: Wnuk, Pawlak - Mróz 4, Daćko 3, Biskup 1, Trojanowski 1, P. Matyjasik 3, Woynowski 7, Iskra 4, Cieniek 1, Pilitowski 2, Pakulski, Krzaczyński, Suski, Skalski, Klimczak.