Mieszkańcy nie kryją oburzenia. - Piotrków jest pięknym miastem, ale kiedy patrzę na te napisy, to zaczynam mieć wątpliwości jaka w tym mieście jest młodzież - mówi jeden z mieszkańców. - Jest to czyste bandyctwo, wyłożyliśmy na to spore pieniądze, a w tym momencie ktoś to mienie niszczy. Wandale powinni być surowo ukarani - nie ma wątpliwości piotrkowianka, która codziennie mija obiekt w drodze do pracy.
- To przykre, że właśnie w ten sposób niektóre osoby wyrażają swoje emocje. Jest to jednak problem wielu miast zarówno w Polsce jak i w Europie - podkreśla Stanisław Piotr Gajda, plastyk miasta.
Zdecydowana większość tego typu zdarzeń ma miejsce w nocy. Na ulicach zamiera ruch, próżno także znaleźć patrole policji czy straży miejskiej. Wandale czują się wtedy bezkarni i dają o sobie znać. Efekty często możemy podziwiać nazajutrz. Czyli nic nie da się zrobić? Nie do końca. Jest przecież monitoring miejski (założony przecież za pieniądze podatników), a jedna z kamer była skierowana bezpośrednio na zabytkowy obiekt. Jak się jednak okazało żadnego zdarzenia nie zarejestrowała, bo...nie mogła. Dlaczego? Kamera się wcześniej popsuła...
- Kamera po kilkunastu latach działania zepsuła się, ale jest to przecież normalna rzecz, że takie urządzenia się psują, tak się zdarza. Chcę jednak dodać, że ten napis znajduje się w tzw. martwym polu i kamera, nawet gdyby była sprawna - i tak by tego zdarzenia nie uchwyciła – wyjaśnia Błażej Torański, rzecznik prasowy prezydenta Piotrkowa. - Tak naprawdę problem tkwi zupełnie w czymś innym, chodzi o zachowanie młodych ludzi. Wypisywanie takich wulgaryzmów to przecież pokaz chamstwa i prostactwa. Jest to głęboki problem socjologiczny - dodaje.
Błażej Torański zapewnił, że napisy znikną do końca tego tygodnia. Usunie je firma, która wykonała nową elewację. Koszty pokryje ubezpieczyciel.