Kontrole będą jeszcze dokładniejsze, bo w tym tygodniu strażnicy dostaną kamerę na wysięgniku z monitorem. O wycieku będą więc wiedzieli, zanim samochód odjedzie z miejsca.
Granit, którym pokryta została płyta Rynku Trybunalskiego i przyległych uliczek, ma to do siebie, że każda plama rzuca się oczy. I każdą bardzo trudno usunąć. - Wcześniej, na starej nawierzchni nie było tego tak widać - mówi Jacek Hofman, komendant piotrkowskiej straży. - W tej chwili, gdybyśmy odpuścili kierowcom, nowa nawierzchnia nie tylko wyglądałaby fatalnie, ale też zostałaby zniszczona przez różnego rodzaju płyny, które wyciekają z niesprawnych samochodów.
Wprawdzie wjazd w rejon Rynku został ograniczony, ale wciąż są tu wyznaczone miejsca do parkowania dla samochodów osobowych. I wciąż, nawet na płytę Rynku, mogą wjeżdżać samochody dostawcze. I to właśnie od tych ostatnich się zaczęło. - Zauważyliśmy, że plamy zostawiają szczególnie samochody dostawcze - dodaje Hofman. Cieszy się z pierwszych efektów: - Kiedy posypały się mandaty, a wezwana policja zatrzymała pierwsze dowody rejestracyjne, część firm powymieniała już stare, przeciekające auta.
Wśród kierowców prywatnych samochodów, działania straży budzą sprzeciw. - Wyciek oleju z silnika może się przytrafić każdemu, bez jego winy - mówi pan Robert z Piotrkowa. - Nie zgodziłbym się zapłacić żadnej kary. Niechby mnie ciągali po sądach. Strażnicy przytaczają przepisy mówiące o tym, że auto, z którego wyciekają płyny, należy traktować jako niesprawne, w dodatku zanieczyszczające środowisko. Mandat, holowanie, badanie techniczne - to już koszt ok. 400 zł. A jeśli dojdą do tego koszty czyszczenia...
- Nie można użyć zwykłych detergentów, bo spływając do kanalizacji deszczowej, skaziłyby Strawę - mówi Zdzisław Majsak z zarządu dróg. - Ostatnio wymyliśmy Rynek środkiem otrzymanym od straży pożarnej. Jeśli taką robotę będzie wykonywać firma, koszt wyniesie kilka tysięcy złotych.
Aleksandra Tyczyńska POLSKA Dziennik Łódzki