Piotrków: Poczta gubi, student traci

Dziennik Łódzki Środa, 25 lutego 20091
To miała być prosta i szybka przesyłka. Małgorzata Zielonka z Piotrkowa kilkakrotnie upewniała się u pań w okienku pocztowym, że list polecony, który wysyłała właśnie priorytetem do syna, dojdzie na czas. Był 11 lutego, a list do Łodzi miał dojść następnego dnia, a ostatecznie - i najpóźniej - w piątek, 13 lutego, przed południem. Termin był bardzo ważny, bo przesyłane w liście orzeczenie o niepełnosprawności studiujący syn Zielonków miał do 15 lutego przedłożyć w PFRON w Łodzi, by dostać dofinansowanie na naukę.

List jednak nie doszedł na czas, mało tego, nie dotarł do wczoraj. A rodzina Zielonków szuka go po urzędach pocztowych i w Łodzi, i w Piotrkowie.

- Syn w końcu napisał podanie do PFRON i, w drodze wyjątku, przesunęli mu termin dostarczenia dokumentów. Mąż zdobył kopię orzeczenia i ja już osobiście zawiozłam je do Łodzi. Jakbym wiedziała, że to tyle będzie kosztować nerwów i pieniędzy... to w ogóle bym listu nie wysyłała - denerwuje się pani Małgorzata.

 

Poczta Polska poinformowała, że jednak dopiero dziś będzie mogła rozpocząć poszukiwania poleconego listu, bo zgodnie z przepisami klient może reklamować usługi pocztowe najwcześniej po 14 dniach od nadania listu.

- Co to za przepisy, że zaginionego listu zaczynają szukać po dwóch tygodniach? Przecież nikogo w urzędach, np. w PFRON, nie obchodzą ich terminy - zżyma się Zdzisław Zielonka, któremu w poniedziałek na poczcie głównej w Piotrkowie zaproponowano odpłatne sprawdzenie przebiegu przesyłki. Za ekstra- usługę miał zapłacić poczcie 4,50 zł.

 

Dwutygodniowa droga listu poleconego z Piotrkowa do Łodzi dziwi rzecznika Poczty Polskiej. Jak zapewnia Michał Dziewulski, 80 procent wszystkich przesyłek dochodzi na czas. Ale gdy słyszy, skąd dokąd miał dotrzeć list, zmienia ton wypowiedzi.

- Z Piotrkowa do Łodzi? To bardzo blisko, po drodze jest tylko jedna sortownia przy ul. Włókniarzy... - mówi rzecznik. Deklaruje też, że od momentu złożenia reklamacji pracownicy urzędów pocztowych będą szukać zaginionego poleconego.

Czy go znajdą, nie wiadomo, bo jak dodaje Dziewulski, na 4 miliardy przesyłek nadawanych za pośrednictwem Poczty Polskiej, zdarzają się zagubienia. W sytuacji, gdy list się nie znajdzie, państwo Zielonkowie mogą liczyć na finansową rekompensatę ze strony Poczty Polskiej. Jej wysokość może dojść do 50-krotności opłaty pobranej za nadanie listu poleconego, która wynosi 2,20 zł.

Karolina Wojna POLSKA Dziennik Łódzki


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

Komentarze (1)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Piotrkowianin ~Piotrkowianin (Gość)25.02.2009 12:42

W ciągu ostatnich powiedzmy 10 lat Poczta Polska zeszła na psy. Kilkanaście lat temu zdarzały się przypadki, że poczta dostarczała list, na którym nadawca napisał tylko nazwisko i adres adresata, bez nazwy miasta i kodu pocztowego albo list wysłany w piątek o godz. 15 w Radomsku docierał następnego dnia (w sobotę) o godz. 12 do wioski pod Chojnicami (jakieś 400 km).
Obecnie bardzo dużo jest przypadków, gdy np. list polecony wysłany z piotrkowskiego sądu przy ul. Słowackiego do adresata mieszkającego również przy ul. Słowackiego dociera po 5 dniach, opatrzony pieczątką ZELÓW.
Tylko zdrowa konkurencja może tu coś pomóc.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat