Zawód – to dobre określenie
Praca rad osiedli w dużym stopniu uzależniona jest od władz miasta. Rady bardzo by chciały “coś” zrobić, ale twierdzą, że mają mocno związane ręce. - Współpraca z miastem w ogóle się nie układa. Nie ma w zasadzie żadnego kontaktu z władzami miasta, a ten powinien bezwzględnie być. Ja sobie wyobrażałem, że rady osiedlowe są po to, żeby współpracować z miastem dla dobra mieszkańców. Okazało się inaczej. Powinien być jakiś przedstawiciel w Urzędzie Miasta, który zajmowałby się radami. A tak, nie ma odzewu na niektóre pisma. Cały czas słyszymy, że nie ma pieniędzy... To po co w ogóle komuś taka rada? - pyta poirytowany Ryszard Hamala - przewodniczący Rady i Zarządu Osiedla “Wronia” w Piotrkowie.
Ryszard Hamala: Jeżeli Rada Osiedla, jako jednostka pomocnicza miasta ma dobrze funkcjonować, to nasz głos powinien być brany pod uwagę. Jeżeli współpraca nie będzie inna, to nic dobrego z tego nie powstanie.
Rady osiedli zajmują się bieżącymi sprawami osiedlowymi i bolączkami mieszkańców. Powinny być łącznikiem między mieszkańcami a Urzędem Miasta i prezydentem. Tymczasem według przedstawicieli piotrkowskich rad, władza nie tyle się z nimi nie komunikuje, ile traktuje jak piąte koło u wozu. Roczna kwota dofinansowania każdej z rad wynosi 6.700 zł. Co za taką kwotę można zrobić? - W zasadzie niewiele. Na naszym osiedlu mamy świetlicę. Organizujemy Dzień Dziecka, wigilię i zawody sportowe dla dzieci i młodzieży. Co możemy, to robimy, tym bardziej, że osiedle jest nieco oddalone od miasta. Podobno kwota ta ma zostać jeszcze obniżona (to prawda; po zmianach ma ona wynosić 5.800 złotych – przyp. red.). Te rady, które opłacają czynsze, to w ogóle są na straconej pozycji. Sytuacja chyba nie zmieni się podczas tej kadencji. Jestem bardzo zawiedziony. Na tyle, że być może zrezygnuję z kandydowania w najbliższych wyborach do Rady Osiedla. Szkoda nerwów i szkoda czasu – dodaje przewodniczący Rady Osiedla “Wronia”.
Dobra komunikacja to podstawa
Jednym z dłużej działających członków rad osiedlowych jest obecny przewodniczący Rady Miasta – Jan Dziemdziora, do niedawna również przewodniczący Rada Osiedla “Słowackiego - Północ” (zrezygnował z kolejnej kadencji na osiedlu ze względu na obowiązki w Radzie Miasta – przyp. red.). - Rady osiedli to czasem polityka (w połowie rad), a czasem tylko działanie z myślą o mieszkańcach. Udało mi się polityki do rady nie wprowadzać – stwierdza Jan Dziemdziora.
Jan Dziemdziora: Sekretarz miasta zarzucał nam, że rady osiedli zachowują się tylko jak biura turystyczne. Cały czas wycieczki i wyjazdy. Dofinansowanie na miesięczną działalność to ok. 500 złotych. Gdzie za taką kwotę można zabrać 50 osób – pyta były przewodniczący Rady Osiedla “Słowackiego – Północ”.
Czy to jednak wystarcza, żeby dobrze i efektywnie działać dla mieszkańców? - To niewątpliwie również kwestia nastawienia organu wykonawczego do rady osiedla. Rady powinny mieć przede wszystkim możliwość artykułowania potrzeb mieszkańców. Po drugie oczekiwana jest jakakolwiek reakcja na postulaty ze strony władz miasta. W tym tygodniu złożyłem pytanie do prezydent miasta, co dzieje się z wnioskiem mieszkanki ulicy Daniłowskiego, która od sześciu lat oczekuje na odpowiedź w swojej sprawie – bez rezultatu. Wyraźnie widać więc, że coś z wysłuchiwaniem i reakcją na potrzeby mieszkańców nie jest w porządku – zaznacza Dziemdziora.
Czy jako przewodniczący Rady Miasta entuzjasta rad osiedli Jan Dziemdziora może w zakłóconej komunikacji coś zmienić? - Po skończonych wyborach planuję spotkanie z przedstawicielami osiedli i wówczas ustalimy, co dalej – stwierdza krótko.
Efekty mogłyby być widoczne
Jeden z przedstawicieli osiedlowych rad zwraca również uwagę na to, że często od rady oczekuje się zbyt wiele, a ta niewiele może. - Oczywiście nie zawsze wszystko można było zrobić. Współpraca z urzędem mogłaby być lepsza. Jednak nie chcę w tym momencie za ten stan rzeczy winić ani jednej, ani drugiej strony - stwierdza wiceprzewodniczący Rady Osiedla “Łódzka - Wysoka – Sadowa” - Krzysztof Piesik.
Krzysztof Piesik: Często myli się Radę Osiedla z organem, który wyręcza Urząd Miasta. My jesteśmy tylko łącznikiem między mieszkańcami, władzami miasta i panem prezydentem.
- Można powiedzieć, że z interwencjami kierowanymi do Urzędu Miasta jest różnie. A dobra współpraca z Urzędem Miasta odpowiada poniekąd za skuteczne działanie rad osiedli. Co “mała rada” może bez organu wykonawczego? Tak naprawdę nic. Zresztą ludzi to bardzo dezorientuje. Często myli się Radę Osiedla z organem, który wyręcza Urząd Miasta. My jesteśmy tylko łącznikiem między mieszkańcami a władzami miasta i panem prezydentem. Gdyby współpraca z magistratem była lepsza, efekty pracy na osiedlu byłyby bardziej widoczne – zaznacza wiceprzewodniczący Piesik.
Funkcjonowanie rad to nie“widzimisię” prezydenta
Urząd Miasta podkreśla jednak, że choć rady osiedli są jednostkami pomocniczymi gminy, prawnie mogą działać samodzielnie, a magistratowi nic do tego. Przed napisaniem artykułu zwróciłem się do Urzędu Miasta z prostymi pytaniami, jak ten ocenia współpracę z radami osiedli i, jeżeli to konieczne, czy można ją w jakiś sposób poprawić. Dodatkowo poprosiłem o opinię dotyczącą zasadności istnienia rad osiedli. Oto odpowiedź magistratu. - Pańskie pytania zadawane są w taki sposób, jakby Urząd miał jakieś wymagania, zachcianki, oczekiwania czy moc wpływania na takie lub inne funkcjonowanie rad. Tak nie jest. Funkcjonowanie rad nie zależy od “widzimisię” urzędu czy prezydenta. To prawne umocowanie w postaci statutu daje radom możliwości działania i urząd nie ma tu żadnego “zdania” - odpowiedziała Elżbieta Jarszak, p.o. kierownik Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta.
Elżbieta Jarszak zaznacza jednocześnie, że wspólnie z radami osiedli Urząd Miasta realizuje przede wszystkim działania związane z organizacją życia kulturalnego i sportowo-rekreacyjnego dzieci i młodzieży na osiedlu. Z kolei na pytanie o zmniejszoną kwotę dofinansowania na działalność rad osiedli (i ewentualne potrzeby osiedli) Elżbieta Jarszak odpowiada wymijająco: - W każdym roku budżetowym w zależności od możliwości budżetu ustalana jest kwota, którą można przeznaczyć na działalność jednostek pomocniczych.
***
Czy mieszkańcy i rady osiedli mają szansę na poprawę stosunków z Urzędem Miasta? W tym momencie jedyną pomocną dłoń odnajdą chyba tylko w przychylności urzędującego przewodniczącego Rady Miasta – Jana Dziemdziory. Czy to wystarczy?