Dla podopiecznych trenerów Pawła Płomińskiego i Oskara Kulika to był pierwszy mecz przed własną publicznością, spotkanie odbyło się na bocznym boisku Stadionu Miejskiego „Concordia”. Młodzi piłkarze od początku spotkania przejęli inicjatywę i już po kilku minutach objęli prowadzenie, po pięknej akcji zainicjowanej jeszcze na własnej połowie. Wynik meczu otworzył Robert Bora. Piotrkowianie próbowali gry kombinacyjnej, prostopadłych podań i wielu innych nieszablonowych zagrań, dlatego na ich grę patrzyło się z przyjemnością. O ile przed bramką rywala piłkarze Concordii radzili sobie bardzo dobrze, o tyle przed własną nie grali już tak błyskotliwie. Sprokurowali rzut, karny, a goście bezbłędnie go wykorzystali, doprowadzając do wyrównania. Gospodarzy to jednak nie załamało i zaledwie sześć minut później strzelili kolejną bramkę, Robert Bora dostał dokładne podanie z głębi pola, zwiódł obrońców i po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. Niedługo potem z obrońcami z Białaczowa zabawił się Jakub Kępski, który wykończył tę akcję podcinając piłkę nad bramkarzem. Przed przerwą ten sam zawodnik strzelił jeszcze jedną bramkę dla swojego zespołu, tym razem z rzutu wolnego. Pierwsza połowa zakończyła się ostatecznie wynikiem 4:1.
Po przerwie piotrkowianie strzelili kolejne sześć bramek, tracąc jedną, dwa kolejne trafienia dołożył Robert Bora, poza tym na listę strzelców wpisali się także: Krystian Zaborowski, który skompletował klasycznego hat-tricka, a także Mateusz Szmańda. Zawodnicy Concordii wygrali wszystkie dotychczasowe spotkania, strzelając w nich aż 18 bramek i tracąc zaledwie dwie, jeśli dalej będą tak grać, Concordia będzie jednym z głównych faworytów do awansu.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, ale żałujemy, że straciliśmy dwie bramki, grę obronną na pewno trzeba będzie poprawić. Chcemy wszystkim pokazać, że Concordia wraca do gry, ale nie ta stara, ale nowa, nasza – powiedział kapitan zespołu Mateusz Mamrot.
- Od początku powtarzaliśmy chłopakom, że powinni się bawić piłką, dlatego grają tak ofensywnie. Nie boją się strzelać, co przekłada się na liczbę bramek. W tym zespole oprócz doświadczonych Jacka Kubickiego i Tomka Jagiełło grają sami wychowankowie, sam miałem występować w tej drużynie, ale przegrałem rywalizację z naszymi chłopakami, oni już teraz bardzo dużo potrafią, świetnie czytają grę i stwierdziłem, że nie ma sensu blokować miejsca, które może wykorzystać kolejny młody piłkarz. Dzisiaj jeszcze graliśmy na bocznym boisku, ale za dwa tygodnie mamy już wystąpić na głównej płycie. To dobra wiadomość dla naszych kibiców, których na sobotni mecz przyszło około 300, co pokazuje, że zainteresowanie naszymi meczami jest spore - podsumował Oskar Kulik, jeden z trenerów Concordii.
W następnej kolejce piłkarze Concordii, która jest liderem I grupy w piotrkowskiej klasie B, zmierzą się na wyjeździe ze Zjednoczonymi Budziszewice, a tydzień później podejmą na głównej płycie Stadionu Miejskiego „Concordia” KS Poświętne.
UKS Concordia 1909 Piotrków Trybunalski 10:2 (4:1) LKS Białaczów
(Bramki dla Concordii strzelili: Robert Bora – 4, w tym jedna z rzutu karnego, Krystian Zaborowski - 3, Jakub Kępski - 2 i Mateusz Szmańda -1).
UKS Concordia 1909 Piotrków Trybunalski wystąpił w następującym składzie: Grzegorczyk (80. Mijas) - Jagiełło (70. Jakimiuk), Adamczyk, Mamrot, Kubicki (70. Karbowiak), Bora, Kępski (75. Szmańda), Cieślak, Michalski (46. Lipski), Niepsuj, Maluga (55. Zaborowski).