O pomoc do dyrekcji Aresztu wystąpiła Renata Wojtczak, dyrektor MBP w Piotrkowie. - Do końca tygodnia (najpóźniej do poniedziałku) będą przywiezione do mediateki wszystkie książki z wypożyczalni i oddziału dla dzieci – mówi. - Potem trzeba wykonać ogromną pracę – poukładać to wszystko w odpowiednim porządku, a to oznacza wszystkie ręce na pokład, czyli „bibliotekarze do półek”. Pomoc osadzonych bardzo usprawniła nam pracę. Męskie wsparcie okazało się bardzo pomocne.
Nie każdy osadzony może pomagać w bibliotece. Do pracy zostali wyznaczeni ci z tzw. pozytywną prognozą kryminologiczno-społeczną, sporządzoną na podstawie wywiadów środowiskowych przez dział penitencjarny – wychowawców i psychologów. - Dopiero, kiedy jesteśmy pewni, że osadzony właściwie wykorzysta czas poza zakładem karnym, decydujemy się na skierowanie go do pracy bez konwojenta – mówi por. Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Piotrkowie.
A to oznacza, że ośmiu osadzonych, którzy pomagają przenosić książki, to osoby cieszące się zaufaniem służby więziennej, pracujący bez nadzoru. Jednym z nich jest Wiesław. - Na co dzień pracujemy w gospodarstwie w Goleszach, przy pomidorach, przy ogórkach, kartoflach, sałacie - mówi mężczyzna. - To, że jesteśmy tutaj w bibliotece to dla nas nagroda za dobre sprawowanie. Chcemy pomóc, robimy to dla Piotrkowa.
- Praca ma funkcję resocjalizacyjną, osadzeni chcą naprawić swoje winy, chcą się zmienić i udowodnić nam, że zasługują na drugą szansę – dodaje rzecznik Aresztu. - Dzięki pracy budują pozytywną opinię na swój temat. To im pomoże w ubieganiu się o warunkowe zwolnienie w przyszłości. Mamy wielu osadzonych, którzy dopiero teraz nabywają nawyku pracy. Areszt chce pomagać lokalnej społeczności, dlatego odpowiedzieliśmy na pismo pani dyrektor i prezydenta miasta.
W ośrodku w Goleszach przebywa 70 skazanych, wszyscy pracują.