Właśnie im pomaga grupa wolontariuszy ze stowarzyszenia “Pomoc” w Piotrkowie. Wciąż trwa nabór tych, którzy chcą pomagać.
Oni chcieli po prostu pogadać
- Potrzeba stworzenia takiej grupy podyktowana została przez moich kolegów i koleżanki z Centrum Rehabilitacyjno-Edukacyjnego “Szansa” w Piotrkowie. Zaczęło się od tego, że chodziłem do przyjaciół bardziej niepełnosprawnych ode mnie. W trakcie tych wizyt padały pytania, czy nie znam osoby, która chciałaby przyjść, odwiedzić, porozmawiać o rzeczach, o których rozmawia się z kolegami, z rówieśnikami, a nie z rodzicami – opowiada Karol Antosik, koordynator grupy wolontariuszy stowarzyszenia “Pomoc”. – Wówczas, po jednej z takich wizyt u Rafała, pomyślałem, że trzeba coś zrobić, ale jeszcze nie wiedziałem, co. Ponieważ w polskiej rzeczywistości, żeby działać, potrzebna jest nazwa, pieczątki, formalności, zacząłem szukać instytucji, fundacji, jakiejś formy organizacyjno-prawnej, która wzięłaby to pod opiekę. Nie było to wcale proste, tym bardziej, że jestem osobą niepełnosprawną. Pewnego dnia spotkałem się całkiem przypadkowo z Beatą Czyżyńską - prezes Polskiego Stowarzyszenia “Pomoc” w Piotrkowie. To ona zresztą wcześniej zorganizowała mi staż w swoim stowarzyszeniu. Bez wielkiego entuzjazmu powiedziałem jej wtedy, że chciałbym stworzyć grupę, która nawiązywałaby koleżeńskie kontakty z osobami niepełnosprawnymi. To było w czerwcu 2011 r. Już w wakacje dostałem telefon od pani prezes – “Od września ruszamy!” – opowiada Karol.
I ruszyli. We wrześniu wystosowali do dyrekcji szkół listy z prośbą o możliwość zorganizowania spotkań z uczniami. – W trakcie tych spotkań starałem się przybliżyć potrzeby osób z niepełnosprawnością młodzieży, bo w gruncie rzeczy jesteśmy takimi samymi ludźmi. My też potrzebujemy z kolegą czy koleżanką wyjść na pizzę, na spacer, do kina – mówi Karol.
Odzew był różny. Najlepiej wypadł tzw. Ekonomik (ZSP nr 5 w Piotrkowie), którego Karol jest absolwentem, ale byli też chętni z II i III LO. – Na początku zgłosiło się 5 osób. Jednocześnie zaproponowaliśmy nawiązanie współpracy dyrekcji Centrum Rehabilitacyjno-Edukacyjnego “Szansa” – opowiada koordynator koła wolontariatu.
A dyrektor “Szansy” Hanna Gural jak zwykle odpowiedziała pozytywnie. – Powiedziałem, że mam taką grupę, która chciałaby się spotykać z niepełnosprawnymi. Początkowo wolontariusze przychodzili na zajęcia z muzykoterapii. Z czasem jednak okazało się, że śpiewając, nie bardzo można pogadać. Stąd pojawiła się idea piątkowych spotkań. Spytaliśmy, czy pani dyrektor udostępni nam salę na regularne spotkania. Zgodziła się – mówi Karol Antosik.
A z tym miejscem dla wolontariuszy i niepełnosprawnych wcale nie jest łatwo. Wolontariusze ze stowarzyszenia “Pomoc” dobrze o tym wiedzą. – O miejsce, gdzie moglibyśmy się spotykać, staraliśmy się bardzo długo. Najpierw znaleźliśmy je przy klasztorze oo. Jezuitów. Za zgodą poprzedniego superiora wysprzątaliśmy pomieszczenie przy klasztorze, wstawiliśmy swoje meble. Obok był piękny, ale bardzo zaniedbany ogród. Postanowiliśmy go wyporządkować. Chcieliśmy, by niepełnosprawni na wózkach mogli się po nim swobodnie poruszać. W porządkowaniu ogrodu pomogła nam młodzież z ZSP CKR w Bujnach. Zapowiadało się świetnie. Złożyliśmy nawet wniosek o dofinansowanie zagospodarowania ogrodu, ale wniosek ten musiał skonsultować konserwator zabytków i... stwierdził, że ogród musi być w tym samym stylu, co przylegające budynki. No i powstały alejki pod linijkę i równo przycinane krzaczki, tyle tylko, że już żaden niepełnosprawny na wózku tam nie przejedzie. A do tego, kiedy zmienił się superior, okazało się, że pomieszczenie przez nas zajmowane przekazał ministrantom. Wstawiono tam stół do gry w tenisa i tak zakończyły się nasze spotkania u jezuitów – opowiada Beata Czyżyńska. – W Piotrkowie tak naprawdę nie ma miejsca, gdzie niepełnosprawni mogliby się spotykać, korzystać z zajęć. W Miejskim Ośrodku Kultury winda prowadzi tylko do sali widowiskowej, ale do innych sal nie ma się już jak dostać. Dobrze byłoby – o co zresztą wnioskowaliśmy – żeby władze Piotrkowa znalazły jakieś pomieszczenie bez barier, gdzie można by zorganizować np. centrum aktywności obywatelskiej, gdzie ludzie aktywni, tacy jak chociażby np. wolontariusze, mogli się spotykać z niepełnosprawnymi – dodaje prezes stowarzyszenia “Pomoc”
Ola kocha Kingę, ktoś inny robi prawo jazdy na wózek…
Niepełnosprawna Ola mówi, że kocha Kingę. Kingę Bąbel z koła wolontariatu działającego przy stowarzyszeniu “Pomoc”. Tę samą Kingę, która została wolontariuszem roku 2013 w Piotrkowie Trybunalskim. – Wiem, że dziewczyny bardzo się zaprzyjaźniły, Ola traktowała Kingę jak siostrę. Razem coś gotowały, rozmawiały jak przyjaciółki, robiły wspólnie drobne zakupy. Ola przy Kindze niesamowicie się otworzyła – opowiada Beata Czyżyńska o jednej ze swoich wolontariuszek, z których jest bardzo dumna.
Niestety Kinga jest już studentką i wyjechała do innego miasta, ale ma swoich godnych następców.
Inga z ZSP nr 6 (tzw. “Odzieżówka”), Amanda z ZSP nr 5 (“Ekonomik”) spotykają się i pomagają młodym niepełnosprawnym od 3 lat. Amandę zachęciła do współpracy Beata Kucharzewska – nauczyciel religii w Ekonomiku, a ona wciągnęła swoje koleżanki. – Przede wszystkim rozmawiamy. Spotykamy się nie tylko w “Szansie”, ale i w domach niepełnosprawnych. A tam robimy najzwyklejsze rzeczy: malujemy, przygotowujemy kanapki, gramy na komputerze, słuchamy muzyki – to, co zwykle robią ze sobą młodzi ludzie. Wychodzimy na spacery, do kina, na pizzę, zajadamy się słodyczami – opowiadają dziewczęta. – W przypadku Wiktora np. oglądamy i nakręcamy zegarki, bo on jest wielkim fanem i zbieraczem zegarów. Poza tym komunikujemy się z naszymi niepełnosprawnymi znajomymi za pomocą Facebooka, piszemy, rozmawiamy przez Skype’a To daje radość nie tylko niepełnosprawnym, ale i nam. Czasem nasi przyjaciele bywają u nas w domu.
Ale to nie wszystko. Wolontariusze wystartowali ze swoimi niepełnosprawnymi przyjaciółmi np. w Biegu Trybunalskim. – I wygraliśmy – cieszy się Karol Antosik.
W tej chwili w kole wolontariatu “Pomoc” jest 12 osób, liczba wciąż się zmienia, przybywają nam nowi zainteresowani . Ale potrzeby są ciągle spore. – Mamy np. dziewczynę na wózku, która chciałaby uczestniczyć w zajęciach artystycznych i potrzebujemy wolontariuszy, którzy mogliby ją na te zajęcia wozić. Na szczęście już jest odzew. Zgłosiły się dwie dziewczynki, które chcą to robić – cieszy się Beata Czyżyńska. – A przecież na to wszystko trzeba znaleźć czas. Ale, mimo że wolontariusze mają swoje szkoły, swoje zajęcia, znajdują czas, żeby pomagać. I – co może najdziwniejsze – w większości jest to młodzież dojeżdżająca do szkół, czyli spoza Piotrkowa.
Nie ma pieniędzy, jest już po czasie
Stowarzyszenie “Pomoc” starało się także o wsparcie ze strony Urzędu Miasta. – Pamiętam, że kiedy przedstawiciele stowarzyszenia weszli na górę (bo tam ma swoje biuro Marek Krawczyński, pełnomocnik prezydenta miasta ds. profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, zdrowia i pomocy społecznej), urzędniczka – mimo że siedziała nisko na krześle, potraktowała ich bardzo z wysoka. Usłyszeli tylko, że pieniędzy nie ma i nie będzie, a w ogóle to jest za późno na składanie jakichkolwiek wniosków. Szkoda, że tak to wygląda – mówi Beata Czyżyńska, prezes stowarzyszenia “Pomoc”.
Gdyby jednak ktoś znalazł wolny czas i przede wszystkim pokłady dobra i ofiarności, może dołączyć do grupy wolontariuszy działającej przy stowarzyszeniu “Pomoc”.
A kontaktować się w tej sprawie można z Beatą Czyżyńską pod numerem telefonu 530-72-72-71.
Anna Wiktorowicz