W Muzeum w Piotrkowie impreza rozpoczęła się o godz. 18:00. Na zwiedzających czekały niespodzianki na dziedzińcu oraz w samych murach Zamku.
Po raz kolejny włączamy się w akcję Nocy Muzeów. Przygotowania trwały około 1,5 miesiąca. W to przedsięwzięcie zaangażowani są wszyscy pracownicy muzeum oraz rycerze, którzy współpracują z nami na stałe. Także w organizacje włączyły się studentki pedagogiki z Piotrkowskiej fili UJK. Dodatkowo przyjechał do nas Floripari. Jest to zespół wokalno-instrumentalny grający muzykę dawną z Krakowa - mówi Marta Walak, dyrektor Muzeum w Piotrkowie.
Wydarzenie rozpoczęło się od salwy armatniej. Początkowo przybyli goście mogli zobaczyć inscenizację walk rycerskich. Rycerze stoczyli pojedynek o najpiękniejszą kobietę wybraną spośród zwiedzających. Na zewnątrz ustawiały się kolejki chętnych do strzelania z łuku i kuszy. Organizatorzy po raz pierwszy zorganizowali turniej szachowy dla najmłodszych.
W przyszłości planowane jest zorganizowanie stałych turniejów, gdzie wszyscy chętni będą mogli wziąć udział. Rywalizacja toczyć się będzie o Wieżę Króla Zygmunta Starego - informuje Piotr Gajda, współorganizator wydarzenia.
W Zamku Królewskim dostępne były wszystkie sale, w których zwiedzający mogli oglądać różne wystawy, eksponaty. Dodatkowo dzieci mogły otrzymać m.in. miecze powstałe z balonów.
Cały pobyt jest tu dość ciekawy. Najbardziej podobały mi się eksponaty. Zobaczenie historii Piotrkowa, to jak miasto było bronione w czasie wojny, jakie zgliszcza pozostały, wywarły ogromne wrażenie - podzieliła się swoją opinią jedna ze zwiedzających. - Dzieci najbardziej zadowolone były z rycerskiego pojedynku, wystrzałów z armaty. To dla nich było najciekawsze - dodała kolejna uczestniczka Nocy Muzeów.
Na zakończenie o godz. 23:30 przygotowano Noc Potępionych.
Najpierw w izbie katowskiej podano informacje o tym, jak dawniej przesłuchiwano podejrzanych. Potem można było usłyszeć dziwne, tajemnicze dźwięki. Zgasły światła, a zapalone zostały tylko świece. Sądzę, że niektórzy mogli się wystraszyć - mówi Piotr Gajda.