Nauczyciele żądają podwyżek, jednak dyrektorzy szkół nie są w stanie spełnić ich oczekiwań i zaspokoić finansowych roszczeń. W związku z tym w spór zbiorowy z dyrektorami weszli nauczyciele z 78% placówek oświatowych w kraju. W Piotrkowie Trybunalskim i powiecie piotrkowskim ten wskaźnik jest dużo wyższy i wynosi ponad 90%. - Na 89 placówek, w 83 są członkowie ZNP i właśnie w tych 83 szkołach weszłam w spór zbiorowy z dyrektorami. Jest to zdecydowana większość placówek z Piotrkowa Trybunalskiego i powiatu. Dopiero teraz, gdy uruchomimy procedurę referendalną, będziemy wiedzieć, jak załogi placówek oświatowych ustosunkują się do protestu - mówi Ewa Ziółkowska, prezes piotrkowskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jak w praktyce może wyglądać ewentualny strajk? Nauczyciele przyjdą do szkoły, ale będą powstrzymywać się od pracy, tzn. będą siedzieć w pokoju nauczycielskim. Wówczas dyrektor szkoły będzie musiał zapewnić uczniom opiekę, a nauczyciele nie dostaną wynagrodzenia. Jeśli dojdzie do strajku, nauczyciele będą powstrzymywać się od pracy w okolicach kwietnia, czyli wtedy kiedy w szkołach odbywają się egzaminy ósmoklasistów. Decyzję o terminie zakończenia strajku podejmie prezydium ZNP.
Urzędnicy Ministerstwa Edukacji Narodowej podkreślają tymczasem, że nauczyciele podwyżki otrzymają. W ciągu 3 lat mają zarabiać od 400 do 548 złotych brutto więcej niż obecnie.