W czwartek po godzinie 10 do dowódcy zmiany wpłynął meldunek o wzięciu zakładnika przez skazanego zatrudnionego w garażach. Zakładnikiem był jeden z nieuzbrojonych funkcjonariuszy. Osadzony wywołał pożar. - Na miejscu natychmiast pojawił się zastępca dowódcy zmiany, który po zorientowaniu się w sytuacji wezwał na pomoc grupę funkcjonariuszy wraz z negocjatorem i próbował zgasić pożar dostępnymi środkami – relacjonuje por. Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Piotrkowie. - Pożar był na tyle rozległy, że ugasiła go dopiero wezwana na miejsce Państwowa Straż Pożarna. Negocjator, będący przeszkolonym wychowawcą działu penitencjarnego, prowadził z osadzonym negocjacje, usiłując namówić go do wypuszczenia zakładnika. Sytuacja ta trwała do czasu pojawienia się Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej. Chwilę po uwolnieniu zakładnika skazany został obezwładniony. W trakcie interwencji, dokonał on samouszkodzenia i wymagał pomocy lekarskiej poza terenem jednostki penitencjarnej. W czasie konwojowania z aresztu do szpitala doszło do próby odbicia osadzonego przez zamaskowanych sprawców. Atak został odparty przez konwojentów, ale auto nie nadawało się do dalszej jazdy. Przy wsparciu Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej osadzony został zabrany z uszkodzonego auta i konwój ruszył w dalszą drogę innym pojazdem. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, którzy przy wsparciu strażników, zatrzymali agresorów, zabezpieczyli ich pojazd i broń.
Przebieg ćwiczeń zostanie poddany badaniu, by ocenić realizację procedur przez poszczególne piony służb. W czasie ćwiczeń nikt nie ucierpiał.
(materiały: AŚ w Piotrkowie)