Najpierw kłócili się o łódki, potem o stanowiska

Tydzień Trybunalski Sobota, 24 maja 201412
Jedni mówią, że konfliktu tak naprawdę nie ma, inni że jest... głęboki. W Piotrkowie mieliśmy jedno Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, teraz mamy dwa.
fot. archiwum ePiotrkowfot. archiwum ePiotrkow

- Dzisiaj jest duże zamieszanie, nie wiemy komu mamy płacić składki i co ze sprzętem. Po co nam dwa WOPR-y? - pyta jeden z młodych ratowników. Prezesi rozmawiać nie chcą, a pytań jest sporo, np., kto będzie pilnował bezpieczeństwa nad akwenami w naszym powiecie.


Pierwsze symptomy konfliktu dały o sobie znać w lipcu zeszłego roku. Wtedy poszło o łódki. Nowy prezes Rejonowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Piotrkowie Leszek Ciechanowski twierdził, że jego poprzednik Witold Skrodzki nie chciał oddać łódek podarowanych przez Zarząd Główny. - Mam nadzieję, że sprawa się jak najszybciej wyprostuje. Łódki są w tzw. prywatnych rękach. Powinny być w naszych strukturach. Mamy je zgłoszone do gotowości bojowej na terenie Zalewu Sulejowskiego. Mamy dwie łódki. Dwie szybkie powinny jeszcze do nas wrócić, mam nadzieję jak najszybciej - mówił kilka miesięcy temu w wypowiedzi dla Strefy FM Leszek Ciechanowski, prezes WOPR w Piotrkowie. Sprawą zajął się Zarząd Główny WOPR. - Nie wykorzystuję państwowych łódek do prywatnych celów - przekonywał wtedy były prezes Rejonowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Piotrkowie, Witold Skrodzki. - Ten sprzęt Zarząd Główny przekazał nam w użyczenie. Nie jest to nasza własność. Zarząd Główny napisał imiennie, kto ma być opiekunem tych łodzi, ze względu na to, że trzeba je ubezpieczyć, zadbać o stan techniczny itd. Ja nie mogę teraz pozwolić dysponować komuś taką łódką, bo ja wciąż za nią odpowiadam. Dlatego przekazaliśmy je do Zarządu Wojewódzkiego. A co Zarząd z nimi zrobi, nie wiem. Ja tych łódek nigdy też nie używałem do celów prywatnych - mówił Skrodzki.


Po niespełna roku znów dotarły do nas sygnały, że w piotrkowskich strukturach woprowców sytuacja jest - delikatnie mówiąc - napięta. - Prezes Skrodzki przegrał wybory na prezesa i nie chciał się z tym pogodzić, a przecież proponowano mu funkcję wiceprezesa. Dzisiaj jest duże zamieszanie, nie wiemy komu mamy płacić składki i co ze sprzętem. Po co nam dwa WOPR-y? - pyta jeden z młodych ratowników. To właśnie młodzi ludzie najbardziej cierpią z powodu kłótni wśród zarządzających i nie rozumieją tej walki. - Pan prezes Skrodzki powinien sobie dać już spokój i pozwolić kierować pogotowiem komuś innemu - dodaje ratownik.


- „Konflikt” w piotrkowskim WOPR-ze to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.
Proszę pamiętać, że ryba psuje się od głowy - mówi woprowiec, który również wolał pozostać anonimowy. - Jeżeli chodzi o Rejonowe WOPR w Piotrkowie, to... szkoda słów. Stowarzyszenie to nie posiada nawet legalnie wybranych władz i nie jest uprawnione do wykonywania ratownictwa wodnego (brak zgody MSW). O ile się nie mylę, podobnie jest z Zarządem Głównym WOPR w Warszawie.


O powód konfliktu postanowiliśmy zapytać jego strony. Zarówno Leszek Ciechanowski, jak i Witold Skrodzki początkowo zgodzili się przedstawić nam swoje stanowisko, jednak po kilku godzinach zdanie zmienili. Ciechanowski zdążył jedynie poinformować nas, że w roli mediatora w sprawie występuje prezydent miasta Krzysztof Chojniak. Postanowiliśmy zaczerpnąć więc  informacji w piotrkowskim magistracie. - Prezydent nie był i nie jest mediatorem w tej sprawie - informuje nas Jarosław Bąkowicz, kierownik Biura Prasowego Urzędu Miasta w Piotrkowie. - Prezydent pełniący funkcję starosty jest organem nadzorującym stowarzyszenia. W ramach swoich uprawnień w tym zakresie prezydent skierował sprawę do sądu o ustanowienie kuratora. Niniejsza decyzja została podyktowana faktem, że od 10 listopada 2012 r., kiedy to upłynęła kadencja poprzedniego Zarządu Stowarzyszenia, nie dokonano wyboru nowych władz WOPR. Mimo, że 2 lutego 2013 r. odbyło się Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia, na którym wybrano nowe władze, jednak wybór ten dokonany został niezgodnie ze Statutem (brak wymaganego kworum). Od tego czasu nie powołano nowego składu Zarządu. Prezydent podejmował w ramach swoich kompetencji działania zmierzające do powołania nowego Zarządu, lecz nie odniosły one skutku. Przedłużający się brak organu wykonawczego Stowarzyszenia uniemożliwia właściwe jego funkcjonowanie. Wobec tego prezydent zobowiązany był do wystąpienia z wnioskiem o ustanowienie kuratora.


Mamy więc dwa WOPR-y, tylko po co? - Prawo nie zabrania działalności 10 czy nawet 100 WOPR-ów w regionie - komentuje sprawę doktor Jerzy Telak, pracownik naukowo-dydaktyczny Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, były prezes Zarządu Głównego WOPR . - Faktycznie struktury w Piotrkowie Trybunalskim są w głębokim konflikcie. Konflikt rozpoczął się, kiedy zaczęły się zmiany. Wg mojej oceny ingerencja administracji rządowej w działalność stowarzyszeń spowodowała takie właśnie konflikty. Jak w małżeństwie, kiedy szuka się pomocy na zewnątrz, zaczynają się problemy. Ich drogi się rozeszły, dlatego się kłócą. Próbowałem mediować w tej sprawie. WOPR Rejonowy ma problemy w KRS-ie, tymczasem Witold Skrodzki chce działać, dlatego założył swój własny WOPR.


Kto będzie pilnował bezpieczeństwa nad akwenami? - pytamy doktora Telaka. - Tam jest tylu ratowników, że nie będzie żadnego problemu, a struktury... to sprawa drugorzędna. Jest to konflikt personalny. Przykro mi z tego powodu, bo znam tam wielu ludzi – dodaje  były prezes Zarządu Głównego WOPR.


Nasuwa się również pytanie, który WOPR podlega strukturom w Warszawie? Ten Rejonowy, czy ten założony przez Witolda Skrodzkiego? - Ci, którzy czują się członkami WOPR-u znajdą u nas pomoc i wsparcie. Jak się do nas zgłoszą, to znaczy, że są woprowcami – odpowiada dr Jerzy Telak.


Z pewnością konflikty personalne są sprawą drugorzędną wobec kwestii bezpieczeństwa nad zbiornikami wodnymi w powiecie piotrkowskim. Kto będzie czuwał nad bezpieczeństwem wypoczywających? To pytanie zadaliśmy piotrkowskiemu staroście. - Nad zapewnieniem bezpieczeństwa osobom wypoczywającym na zbiornikami wodnymi w powiecie, zgodnie z prawem, czuwa policja. Służby straży pożarnej i ratownicy WOPR są dodatkowym wsparciem dla funkcjonariuszy policji w wypełnianiu tego obowiązku – odpowiada Aneta Stępień, asystent prasowy w Starostwie Powiatowym w Piotrkowie. - Dodatkowo, z inicjatywy starosty powiatu piotrkowskiego Stanisława Cubały, w trakcie opracowywania jest program „Bezpieczny powiat, bezpieczny dom”, w którym, po konsultacji z samorządami gminnymi, zawarte zostaną konieczne działania, m.in dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa wypoczywającym nad zbiornikami wodnymi w powiecie.


Przypomnijmy jednak, że zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych, to starosta zobowiązany jest do usuwania statków i innych obiektów pływających, które zagrażają bezpieczeństwu wypoczywających. - Na ostatniej sesji (29 kwietnia) Rada Powiatu Piotrkowskiego ustaliła wysokość opłat za usunięcie oraz przechowywanie statków i innych obiektów na terenie powiatu piotrkowskiego. Od lipca do grudnia 2013 roku, zgodnie z umową, podmiotem, któremu powierzono do realizacji to zadanie było Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Piotrkowie. Do końca maja Starostwo Powiatowe zamierza wyłonić podmiot, który spełnia warunki i będzie mógł usuwać obiekty wodne, w tym roku - dodaje przedstawiciel Starostwa. - Starostwo będzie składać zapytania ofertowe. Wygra najlepsza oferta spełniająca postawione przez powiat warunki.

as/aw

POLECAMY


Zainteresował temat?

4

0


Komentarze (12)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

~piotrkowianin ~~piotrkowianin (Gość)24.05.2014 11:02

"streetfighter86" napisał(a):
tej łodzi nie ma na stanie wopr-u


Którego wopru, sprawdziłeś rzetelnie. Jak byś się trochę orientował w tych sprawach to byś wiedział, że zalew nie obstawia tylko wopr z Piotrkowa.

31


streetfighter86 ~streetfighter86 (Gość)24.05.2014 10:50

Ciekawe co to za motorówka MARTYNA SM-0142 ze zdjęcia, chyba ktoś pozwolił sobie na prywatne wojaże po zalewie a Szeryfowie z Bronisławowa mają uszy od śledzia i nie słyszą jak z przeciwnego brzegu startuje , tej łodzi nie ma na stanie wopr-u , tymbardziej nie powinno być jej na Zalewie Sulejowskim.

42


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat