Kolejna diagnoza rynku komunikacji miejskiej w Piotrkowie została zaprezentowana naszym radnym podczas posiedzenia jednej z komisji problemowych Rady Miasta. Opracował ją Marcin Gromadzki, właściciel Public Transport Consulting (firmy specjalizującej się w badaniach rynku w transporcie publicznym, w szczególności w komunikacji miejskiej).
Ekspert badał wielkość popytu na usługi komunikacji miejskiej. Badania zostały przeprowadzone w kwietniu 2014 roku.
Najpierw diagnoza
W Piotrkowie mamy dziś 22 linie autobusowe. 10 obsługuje MZK na zlecenie ZDiUM (organizatora publicznego transportu zbiorowego), 11 linii obsługują przewoźnicy prywatni, jest też jedna linia bezpłatna obsługiwana przez przewoźnika prywatnego na zlecenie hipermarketu Real.
Mamy dwie grupy linii: 19 linii miejskich (w granicach administracyjnych miasta) i 3 linie podmiejskie (nr 1 i 5 MZK oraz linia prywatna łącząca Piotrków z okolicznymi miejscowościami).
Jeśli chodzi o zakres kursowania, mamy 10 linii całotygodniowych i 11 funkcjonujących tylko w dni powszednie, od pon. do pt. (wszystkie linie prywatne).
Jeśli chodzi o częstotliwość kursowania, trzy linie kursują z częstotliwością w szczycie przewozowym co 20 minut, w dni wolne od pracy – co 40 min. (linie 2, 6 i 7). - W większości miast podobnej wielkości następuje powrót do komunikacji miejskiej. W tej chwili dąży się do tego, aby przynajmniej 1 - 2 połączenia miały dość dużą częstotliwość, czyli co 15 minut, aby zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej – twierdzi Gromadzki.
Mamy 4 linie kursujące z częstotliwością co 40 minut w szczytach i co 80 minut poza szczytami.
Jedna linia ma częstotliwość co 20 minut w dni powszednie i co 80 minut w dni wolne od pracy.
Dwie linie funkcjonują z indywidualnymi częstotliwościami – nr 1 i 10.
Linie piotrkowskiej komunikacji miejskiej wykonują łącznie 824 kursy w dniu powszednim, 309 w soboty i 274 w niedzielę. W MZK odpowiednio 580, 299 i 266. Przewoźnicy prywatni (poza linią Real) świadczą usługi wyłącznie w dni powszednie, wykonując 234 kursy dziennie.
Kulminacja wykorzystania taboru przypada w dniu powszednim w godz. 7.15 – 15.30. Wtedy eksploatowanych jest jednocześnie od 36 do 41 pojazdów.
Jeszcze kilka lat temu prywatni kursowali rytmicznie od 6 do 20. W tej chwili skoncentrowali się na świadczeniu usług pomiędzy 6.30 a 16.15. Największe zaangażowanie autobusów MZK przypada z kolei między 7.30 a 15.30 - w ruchu ciągłym jest 26 autobusów.
W przeciętnym miesiącu ¾ wszystkich wykonywanych w komunikacji kilometrów należy do MZK. To sytuacja nowa, bo bywały czasy, kiedy udział MZK w liczbie wozokilometrów wynosił mniej niż 40%.
W porównaniu z rokiem 2011 nastąpił spadek usług przewozowych aż o 30 tys. km w skali miesiąca (o 13,9%). W grupie linii MZK średnia miesięczna liczba wozokilometrów wzrosła jednak o 5,4%, natomiast w grupie przewoźników prywatnych spadła aż o 53% (!). Wniosek? Ekspert twierdzi, że można się spodziewać, że w perspektywie roku komunikacja prywatna w ogóle zniknie z ulic Piotrkowa.
W dni powszednie popyt na usługi piotrkowskiej komunikacji miejskiej ukształtował się na poziomie 20395 osób, to o 944 os. (4,4%) mniej niż w roku 2011. Z ogólnej liczby pasażerów, 17625 os. (ponad 86%) przypadło na MZK. Nastąpił więc wzrost przewożonych pasażerów o 11%. Oznacza to, że 2/3 pasażerów, którzy w 2011 r. korzystali z usług przewoźników prywatnych nie wybrało alternatywnych form przemieszczania się po mieście, tylko przeniosło się do komunikacji organizowanej przez miasto. - To w skali kraju jest ewenement, oczywiście bardzo korzystny – twierdzi Gromadzki. - Bardzo niekorzystne jest to, że 1/3 pasażerów zniknęła z transportu publicznego. Pół biedy, jeśli zaczęli chodzić pieszo czy jeździć rowerem. Gorzej, jeśli jeżdżą własnymi samochodami.
Ekspert ostrzega, że trzeba liczyć się z możliwością całkowitej, i to nagłej, rezygnacji z obsługi komunikacyjnej miasta przez niektórych przewoźników prywatnych. - Tak było z obsługą np. ul. Świerczów - przewoźnik, który wydawał się stabilny, zrezygnował z obsługiwania tej linii z dnia na dzień, chociaż świadczył te usługi od 20 lat. W porównaniu z rokiem 2011, miesięczny udział MZK w przewozach zwiększył się o 24%. Jest to sytuacja bezprecedensowa w skali kraju. Komunikacja miejska w Piotrkowie dostała niesamowitą szansę. Szkoda byłoby zmarnować zaufanie ze strony mieszkańców – mówi Gromadzki.
Trzeba iść za ciosem!
Aby wykorzystać szansę, jaką dostała od mieszkańców miejska spółka, należy wg autora opracowania, zwiększyć częstotliwość niektórych kursów, podnieść standardy (klimatyzacja w autobusach), a także wprowadzić gadżety. - Wasze dotychczasowe metody oddziaływania na popyt już się wyczerpały – mówi Gromadzki.
Ekspert radzi, aby miejska spółka nie rezygnowała z eksploatacji dużych (100-osobowych) autobusów, te mają być bowiem najbardziej ekonomiczne. - Wieczorem wożą kilku czy kilkunastu pasażerów, ale jednak są kursy, kiedy pasażerów jest ok. 60 na każdej linii, więc wprowadzanie mniejszych pojazdów zdecydowanie się nie opłaca – dodaje Gromadzki.
Jest dobrze, ale aby było jeszcze lepiej trzeba zaspokoić potrzeby jak największej liczby mieszkańców, a dla pasażerów liczą się przede wszystkim bezpośredniość (czyli dojechanie do celu bez przesiadek), punktualność, dostępność i częstotliwość. Nie lubimy czekać. Nie lubimy się przesiadać. Skoro wzrósł popyt na usługi komunikacji komunalnej (i to aż o 13%,) jest to powód do modyfikacji rozkładu jazdy, a ten ma zacząć obowiązywać w Piotrkowie w pierwszej połowie 2015 roku. Wg Gromadzkiego spółka MZK powinna zwiększyć liczbę autobusów z 26 do 32. Kolejna zmiana, która powinna zostać wdrożona to zwiększenie częstotliwości kursów. - Czas wejść na wyższy poziom, czyli między 6.30 a 17.00 w dniu powszednim podbić częstotliwość z 20 min. na 15 po to, aby nawet jeśli przewoźnicy prywatni nagle by się wycofali, przewieźć wszystkich pasażerów komunikacją komunalną. Mało tego, jeśli podbijemy częstotliwość, to mamy pewność, że przewoźnicy prywatni i tak się wycofają – mówi Marcin Gromadzki. - Przygotowaliśmy koncepcję – linie 2, 6 i 7 co 15 minut; linie 0, 4, 5 i 10 co 30 minut; linie uzupełniające 1, 3, 8 i 9 z indywidualnymi częstotliwościami, najczęściej 60-minutowymi.
Cel to pobudzenie popytu na usługi komunikacji, a więc w przyszłości również zwiększenie przychodów ze sprzedaży biletów. Niestety zmiany te wiązałyby się z wyższą ceną biletów.
Gromadzki twierdzi, że niezbędna jest zmiana formy rozliczania pomiędzy operatorem a organizatorem, czyli pomiędzy spółką MZK a miastem. Teraz spółka dostaje rekompensatę z racji świadczenia usługi (6,5 mln zł rocznie). Im więcej tych usług miasto wyegzekwuje od spółki, tym spółce się to mniej opłaca.
Gromadzki twierdzi, że prezes MZK postawił spółkę i komunikację w mieście na nogi. Ale... w obecnym modelu powinien ograniczać obsługę miasta, bo to leży w jego interesie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wg eksperta powierzenie Zarządowi Dróg funkcji emisji biletów, a przychody ze sprzedaży trafiałyby do budżetu tej jednostki, czyli de facto do budżetu miasta. Organizator usług płaciłby operatorowi za wykonaną pracę przewozową po wynegocjowanej stawce za wozokilometr. - Prezesowi łatwiej byłoby kupić nowe autobusy dlatego, że jego byt byłby pewny. Miałby stałego klienta – miasto, które zamawiałoby u niego usługi. Nie byłby zależny o tego, czy mieszkańcy zdecydują się jeździć komunikacją miejską czy nie. Pobudzanie i zachęcanie do korzystania z komunikacji to jest zadanie miasta i radnych – twierdzi ekspert. Gromadzki uważa, że Piotrków powinien iść za ciosem i to – jak powiedział – w sposób przebojowy.
Choć firma Public Transport Consulting przedstawiła scenariusz zmian, jakie powinny zostać wprowadzone, propozycji - zwłaszcza nowej formy rozliczania - nie zaakceptował jednak prezes piotrkowskiej spółki MZK. Nie wydaje się również możliwe (ze względów finansowych) zakupienie 6 nowych autobusów. Rewolucji więc nie będzie, choć zmiana rozkładu jazdy z pewnością nastąpi.
as
Czy jeżdżą przeładowane?
Ci, którzy badali stan komunikacji miejskiej w Piotrkowie, odnotowali 18 przypadków przekroczenia napełnień granicznych w pojazdach komunikacji publicznej. Były 2 przypadki przekroczenia zdolności przewozowej - w 20-miejscowym pojeździe raz przewożono 22 osoby, a raz nawet 27. - To jest już przypadek drastyczny, ryzyko katastrofy drogowej – twierdzą autorzy opracowania.