- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
Kto zajmie się międzyosiedlową ligą?
Czym były rozgrywki ligi?
Pomysł organizacji amatorskich rozgrywek piłkarskich najbardziej odpowiadał samym zainteresowanym, czyli uczestnikom turniejów. Młodym ludziom z piotrkowskich osiedli zorganizowano nie tylko rozgrywki, w których mogli doświadczać sportowej rywalizacji, ale przede wszystkim zapewniono możliwość aktywnego spędzania wolnego czasu. Większość osób związanych z ligą potwierdza słuszność jej istnienia. Są również tacy, którzy ją popierają, ale negują sposób jej prowadzenia. Pozytywną opinię o lidze wypowiada radny Piotrkowa Jan Dziemdziora.
- Międzyosiedlowa liga była jedną z możliwości zagospodarowania wolnego czasu dla młodych ludzi. W związku z rezygnacją pomysłodawcy z organizacji rozgrywek liczba osób biorących w nich udział prawdopodobnie po prostu się zmniejszy. Czas jednak pokaże, jakie będą tego konsekwencje. Tadeusz Janusz organizował z powodzeniem rozgrywki zarówno w systemie halowym, jak i na obiektach otwartych - komentuje Jan Dziemdziora. - Być może pewna zazdrość (ciężko jednak określić dokładne przyczyny) miała wpływ na stosunek niektórych osób do inicjatyw opiekuna ligi. Można powiedzieć, że wokół osoby obecnego prezesa Stowarzyszenia "Ja Też Pomagam - Piłka z Sercem" utworzono negatywny klimat, co w konsekwencji doprowadziło do jego rezygnacji z zajmowania się ligą. Prawdopodobnie do czasu, kiedy istniała współpraca z radami osiedli, a głównymi uczestnikami turniejów były ich reprezentacje, wszystko jakoś funkcjonowało. Kiedy postanowiono przyjąć luźniejszą formułę rozgrywek, zaczęły się nieporozumienia. Gdyby współpraca z osiedlami była podtrzymana, wówczas poparcie władz byłoby silniejsze. Dodatkowo zmieniła się sytuacja prawna pana Janusza. W sytuacji kiedy powołano do życia stowarzyszenie, możliwości wspierania akcji znacznie się zmniejszyły.
Janusz Kaczmarek
Więcej w nr 3