Kto się boi wilka, do lasu nie chodzi. Tego rodzaju wydarzenia są wpisane w działalność publiczną - tak argumentował na antenie radia Strefa FM swoje podejście do inicjatywy referendalnej Krzysztof Chojniak. - Nie boję się i z przykrością muszę powiedzieć, że tutaj instrumenty, mechanizmy demokratyczne wykorzystywane są dla osiągnięcia partykularnych, politycznych celów. Są podszyte często nieprawdziwymi informacjami. Jestem za wszelkimi mechanizmami demokratycznymi i to szanuję, pod warunkiem, że opierają się one na prawdzie i rzetelnych informacjach, a w tym przypadku z takimi sytuacjami nie mamy do czynienia. I co najgorsze, te osoby, które inspirują referendum, czy stoją za nim, chcąc osiągnąć własne cele, próbują wykorzystać pieniądze publiczne. Mam na myśli tutaj koszty przeprowadzenia referendum.
Czy ma sobie coś do zarzucenia?
Niewątpliwie mogę sobie zarzucić, że jak dotychczas nie udało mi się spowodować, aby ci którzy stoją za referendum, wreszcie otworzyli się na rzetelne, prawdziwe informacje i przestali posługiwać się półprawdami, niepełnymi informacjami wprowadzającymi ludzi w błąd. Podaje się informacje albo niepełne, absolutnie nierzetelne, wręcz czasami kłamliwe, które w moim odczuciu wynikają nie tylko z braku kompetencji, ale co gorsze z planowych działań, aby siać zamęt, wzbudzić u ludzi niepokój i aby wyrobić przekonanie o sytuacji, która nas otacza - innej niż ma to miejsce w rzeczywistości - dodaje prezydent.
Jego zdaniem wykorzystano sprytnie moment, kiedy w całym kraju mieliśmy do czynienia z trudną sytuacją i zamieszaniem wywołanym zmianami cen ciepła systemowego.
Próbowano mnie obarczyć winą za tę sytuację, a przecież prezydent żadnego miasta nie ma wpływu na ceny gazu, węgla, energii elektrycznej i opłat za emisję CO2. Kiedy ten argument został wytrącony zmianą ustawy, sięgnięto po inne argumenty o rzekomym zadłużeniu miasta.
W rozmowie z Beatą Hołubowicz-Stachaczyk prezydent Piotrkowa, zaprzeczając rozpowszechnianej przez grupę referendalną informacji o złej kondycji finansowej miasta, powoływał się na listę opublikowaną przez Regionalną Izbę Obrachunkową, pokazującą poziom zadłużenia samorządów w stosunku do dochodów.
Piotrków Trybunalski ma 18%, Łódź ponad 70%, Ujazd blisko 50%, Skierniewice prawie 49%, a Uniejów - 94% - wyliczał Chojniak.
W ciągu ostatnich dwóch lat miasto nie zaciągnęło żadnego kredytu.
Powtórzę jeszcze raz. Jako Piotrków Trybunalski nie zaciągnęliśmy ani złotówki kredytu. Mało tego, obniżyliśmy zadłużenie o blisko 30 milionów złotych. Te apele są co najmniej niedorzeczne i trudno traktować tych ludzi, którzy są autorami takich informacji poważnie.
Zdaniem Krzysztofa Chojniaka takie działanie - zwłaszcza, jeżeli robione jest to świadomie - świadczy o braku szacunku do mieszkańców. Jako przykład dezinformacji podał apel przekazany mu podczas protestu, który zawierał nieprawdziwe dane, dotyczące wysokości zadłużenia miasta.
Sądzą, że ludzie nie będą w stanie dotrzeć do informacji i kupią wszystko, a tak nie jest, bo człowiek ma pragnienie prawdy. I są na szczęście jeszcze inne miejsca, gdzie informacja rzetelna jest przedstawiona.
Całą rozmowę można odsłuchać na stronie radia Strefa FM , w podcastach audycji "O tym się mówi".