Budynek był własnością Fabryki Elementów Wyposażenia Budownictwa "Metalplast", a po upadku tego przedsiębiorstwa stał się własnością Skarbu Państwa, który drogą darowizny przekazał go miastu. Magistraccy urzędnicy podkreślają, że miasto nie może sprzedać mieszkań lokatorom, bo realizuje cel darowizny nałożony przez wojewodę łódzkiego.
- Po raz kolejny ten społeczny problem, który powinien być rozwiązany ponad wszelkimi podziałami, został zignorowany. Skoro prezydent, mając opinie prawne wskazujące na to, że zbycie nam mieszkań nie będzie naruszeniem celu darowizny, boi się podjąć taką decyzję to może wystąpić do wojewody z wnioskiem o rozszerzenie zapisanego celu. Tego również nie zrobił - podkreśliła Zofia Łopacińska, jedna z mieszkanek bloku przy Sygietyńskiego i inicjatorka pikiety, która we wtorek odbyła się przed piotrkowskim magistratem.
Z kolei Jarosław Bąkowicz z biura prasowego Urzędu Miasta w Piotrkowie twierdzi, że taka możliwość nie istnieje. - Zbycie przez nas nieruchomości byłoby złamaniem celu darowizny i działaniem na szkodę gminy, co wiązałoby się z poniesieniem odpowiedzialności przez osoby, które ją reprezentują. Trzeba podkreślić, że lokatorom nie zagraża utrata mieszkań. Mają zawarte umowy najmu na czas nieokreślony, ponadto prawo cywilne gwarantuje możliwość pierwszeństwa najmu ich dzieciom czy wnukom. Prawo do dysponowania lokalem jest pełne z wyjątkiem jego sprzedaży czy podnajmowania - powiedział. Dodał także, że przez wiele lat magistrat prowadził rozmowy z Łódzkim Urzędem Wojewódzkim w kwestii tzw. odstąpienia od odwołania darowizny, czyli możliwości prawnej, dzięki której mieszkania mogłyby zostać sprzedane, ale konsekwentnie spotykał się z odmową. Obecnie już taka możliwość nie istnieje, bo 1. stycznia 2017 roku zmieniła się Ustawa o gospodarce nieruchomościami.
Część radnych miejskich wystąpiła z wnioskiem o zwołanie nadzwyczajnej sesji poświęconej temu problemowi, ale został on odrzucony przez przewodniczącego Rady Miasta ze względów formalnych. Mieszkańcy Sygietyńskiego zapowiadają, że nie zrezygnują z walki o swoje prawa.
Czekamy także na stanowisko wojewody łódzkiego w tej sprawie.