- Ostatnio przejeżdżałem przez to skrzyżowanie i oczom nie wierzyłem. Zarówno od strony Kostromskiej, jak i od strony „Ryneczku” (Wojska Polskiego) ustawiono znaki „Zmiana organizacji ruchu” oraz  „Nakaz skrętu w prawo”. Oznacza to, że nie można przejechać skrzyżowania na wprost z ul. Polnej. Uważam, że spowoduje to ogromny bałagan komunikacyjny. Kto wydał taką decyzję? Kto jest autorem takiej głupoty? Czyżby ekipa prezydenta już ochłonęła po referendum i zaczyna robić wszystko wbrew zdrowemu rozsądkowi i woli piotrkowian? - pyta w liście do redakcji Marcin Pietras.

- Dawniej kierowca uciekał z zatłoczonego Słowackiego do Polnej i przez skrzyżowanie z Armii Krajowej dojeżdżał do Wojska Polskiego. Teraz to jest wielkie zaskoczenie dla kierowców. Rozumiem, że to skrzyżowanie należy do niebezpiecznych, ale zmiana informacji jest troszkę niepoważna, zwłaszcza, że kierowcy ignorują nakaz jazdy w prawo i jadą na wprost, co stwarza większe zagrożenie. Czy coś w Piotrkowie jest jeszcze nas w stanie zaskoczyć? - dodaje użytkownik portalu ePiotrkow.pl – Darek.

Dlaczego na skrzyżowaniu zmieniono organizację ruchu? Za zmianą opowiedziało się prawie 100% członków Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – z wyjątkiem jednej. Przeciwny takiemu rozwiązaniu był naczelnik piotrkowskiej drogówki, podinspektor Artur Szczegielniak. - Na wspomnianym skrzyżowaniu nie dochodziło do licznych kolizji. Uważam, że obowiązujące rozwiązanie spowoduje jedynie zakorkowanie ulic – przy skrzyżowaniu świetlnym ze Słowackiego i bardzo krótkim odcinku Armii Krajowej – przy Kauflandzie. Decyzja została jednak podjęta, a ja muszę przepisy egzekwować – przyznaje naczelnik.

- Zmiana organizacji ruchu na skrzyżowaniu Armii Krajowej i Polnej jest podyktowana względami bezpieczeństwa. Ograniczenie relacji ruchu na tym skrzyżowaniu spowodowało, że stało się ono bardziej czytelne i bezpieczne – nie zmienia zdania na temat decyzji członek komisji i kierownik piotrkowskich dróg Ryszard Żak.

Wygląda na to, że powrotu starych zasad na skrzyżowanie nie spowodują nawet protesty kierowców.

JK