- Obecnie już nie obawiamy się wirusa, jak jeszcze na początku wybuchu pandemii. Wiemy już o nim znacznie więcej - mówi lek. stom. Małgorzata Borzęcka. - Na szczęście okazało się, że stosowane przez nas już od wielu lat procedury dotyczące dezynfekcji i bezpieczeństwa pacjenta, były na tyle wyśrubowane, że obecnie niewiele się one zmieniły. Czasem żartowaliśmy, że wymaga się od nas tak daleko idących zabezpieczeń, ale okazało się to obecnie koniecznością. Dlatego nowe obostrzenia nie były dla nas czymś nowym. Już wcześniej pracowaliśmy w przyłbicach zabezpieczających nas i pacjentów. Doszły środki do dezynfekcji rąk, rękawiczki ochronne też stosowaliśmy już wcześniej. Podobnie środki do sterylizacji sprzętu dentystycznego - dodała.
Podczas wizyty pacjenta, lekarze stosują przyłbice i środki do dezynfekcji. Te jednak podczas epidemii stały się droższe, dlatego wizyta u dentysty też może kosztować więcej.
- Na początku epidemii ceny tych środków poszły mocno w górę, ale obecnie są dostępne na rynku w odpowiednich ilościach i w bardziej przystępnej cenie. Nasi pacjenci zostali jednak obciążeni z tego powodu dodatkową opłatą epidemiczną. Służy ona właśnie temu, by w gabinetach mogły znajdować się odpowiednie zabezpieczenia dla zdrowia i personelu i pacjentów - dodała stomatolog Małgorzata Borzęcka.
Przed umówieniem wizyty w gabinecie pracownicy służby stomatologicznej pobierają od pacjentów tzw. wywiad epidemiologiczny. To seria pytań dotycząca stanu zdrowia, a także tego czy w ostatnim czasie pacjent miał kontakt z osobą zakażoną lub czy przechodził zakażenie COVID-19. W większości gabinetów można także stawić się w sytuacji nagłego bólu. Należy jednak pamiętać o środkach bezpieczeństwa i zachowaniu dystansu. Jednym z obostrzeń jest ograniczenie pacjentów w poczekalniach. Z tego powodu są oni umawiani na konkretne godziny wizyt.